Fala upałów nawiedziła Republikę Południowej Afryki. Mieszkańcy największych miast tego kraju cierpią z powodu braku wody. W Johannesburgu nie ma jej od 12 dni. Policja ostrzega, że mogą wybuchnąć z tego powodu zamieszki.
W Johannesburgu, największym, liczącym ponad 5,5 milionów mieszkańców mieście RPA, nie ma wody. W czwartek miejskie zbiorniki wodne były wciąż puste. Na ulicach, przed cysternami z wodą, ustawiają się długie kolejki rozgoryczonych ludzi. W sklepach najbardziej pożądanym produktem jest butelka z wodą.
Niedobory wody w Johannesburgu
Poważne niedobory wody rozpoczęły się pod koniec 2023 r. Władze Johannesburga utrzymują, że braki dotyczą około 20 przedmieść. W zamożniejszych częściach miasta do spłukiwania toalet właściciele domów wykorzystują wodę z basenów. We wtorek burmistrz Johannesburga Kabelo Gwamanda tłumaczył, że do kryzysu przyczynił się piorun, który na początku marca uderzył w przepompownię wody w Eikenhof. Burmistrz obiecywał, że woda popłynie w środę. Jednak w czwartek wciąż jej nie było w wielu częściach miasta. Policja ostrzega, że w dzielnicach najbardziej dotkniętych jej brakiem możliwe są spontaniczne protesty, zwłaszcza tam, gdzie mieszkają ludzie o niższych dochodach. To tam należy spodziewać się blokad ulic. Braku wody doświadczają firmy, które uzależnione są od jej dużych ilości, ale też szpitale i placówki służby zdrowia. W środę w Johannesburgu zamkniętych było wiele małych restauracji, zakładów fryzjerskich, nie działały też pralnie.
Trudna sytuacja w Kapsztadzie
Problemy z wodą ma też drugie największe południowoafrykańskie miasto, Kapsztad, gdzie od wtorku trwają prace konserwacyjne miejskiej kanalizacji. Do czwartku prace się nie zakończyły i w większości miasta wody nie ma. Władze tłumaczą, że przeprowadzają "testy zerowego ciśnienia". Ludzie boją się, że wkrótce rzeczywiście nadejdzie "dzień zero", w którym z kranów popłyną ostatnie krople wody.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock