Grecja ma za sobą weekend z bardzo niebezpieczną pogodą. Przez kraj przeszła Eva - silna burza, która przyniosła ze sobą ulewne opady deszczu.
Grecka Narodowa Służba Meteorologiczna (EMY) od czwartku informowała o możliwości pojawienia się gwałtownych zjawisk, które miały być konsekwencją pierwszej w tym sezonie zimowej burzy. Eva, bo tak nazwany został system pogodowy, swoim zasięgiem objęła większość kraju.
Prognozy mówiły, że trudna pogoda może dawać się we znaki jeszcze w poniedziałek.
Dziesiątki tysięcy wyładowań
Jak dodali meteorolodzy, tylko w sobotę do godziny 17 we wschodniej części wybrzeża Morza Śródziemnego odnotowano 18 tysięcy wyładowań atmosferycznych. Odnotowano także co najmniej jedną trąbę wodną, krążącą w okolicach miasta Igumenitsa.
Jeden z piorunów uderzył w palmę na przedmieściach Chaidari i wywołał pożar. Z ogniem walczono także na Korfu, gdzie od wyładowania zapalił się transformator w jednym z hoteli. Mnóstwo ulic, między innymi w Atenach, zostało zalanych.
Władze ostrzegły, by w związku z warunkami pogodowymi mieszkańcy wstrzymali się od podróży samochodem. Zalecili, by w szczególności unikać prób przekraczania wszelkich potoków, strumieni lub zalanych dróg.
Alarmy przyniosły oczekiwane efekty - w niedzielę straż pożarna nie otrzymała żadnych wezwań ratunkowych związanych z opadami deszczu. Mimo to siły obrony cywilnej i ekipy ratunkowe wciąż są w pełnej gotowości do działania w nagłych przypadkach.
Źródło: greekreporter.com, ethnos.gr