Ulewy nawiedziły Wyspę Południową Nowej Zelandii. Cieki wodne wystąpiły z brzegów, zalewając domy, posesje i drogi. Konieczna była ewakuacja osób z ponad 200 gospodarstw domowych, a deszcz nie przestaje padać.
Przez Nową Zelandię przetaczają się ulewne opady deszczu. Służby meteorologiczne przewidują, że opady potrwają co najmniej do czwartku wieczorem, ale w wielu miejscach już we wtorek trzeba było ewakuować część mieszkańców. Szczególnie trudna sytuacja panuje na Wyspie Południowej.
"Wyciągnęliśmy wnioski z dwóch ostatnich powodzi"
Ulewny deszcz spowodował nagłe wezbranie cieków wodnych w regionie północnej i zachodniej części wyspy. Jednym z najbardziej dotkniętych miast okazało się Nelson - przepływająca przez miasto rzeka Maitai wystąpiła z brzegów, zalewając drogi i domy.
Jak wskazują lokalne media, w Nelson konieczna była ewakuacja około 70 gospodarstw domowych położonych wzdłuż rzeki. Burmistrz Rachel Reese stwierdziła, że w mieście tym taka powódź "zdarza się raz na sto lat".
Kolejne podtopienia wystąpiły na zachodnim wybrzeżu wyspy, między innymi w okręgu Buller. Tam ewakuowano mieszkańców z ponad 140 domów. Douglas Marshall z Obrony Cywilnej Buller potwierdził, że służby są gotowe na dalsze niesienie pomocy.
- Wyciągnęliśmy wnioski z dwóch ostatnich powodzi i wysłuchaliśmy obaw społeczności - zapewnił. - Planujemy na każdą ewentualność w oparciu o prognozę, modele hydrologiczne i własne doświadczenia.
Deszcz nie przestaje padać
Nowozelandzka agencja meteorologiczna Metservice przypomina, że zagrożenie powodziowe jeszcze nie minęło. Na niektórych obszarach w środę i czwartek spodziewane są opady deszczu w wysokości do 300 litrów wody na metr kwadratowy.
W Nelson i na zachodnim wybrzeżu nadal obowiązują stany wyjątkowe. Oprócz ostrzeżeń przed ulewnym deszczem w mocy są także alerty przed porywistym wiatrem.
Źródło: Reuters, 1news, NZ Herald, Metservice