Co najmniej jedna osoba zginęła, a trzy zostały ranne w wyniku gwałtownego osunięcia się ziemi w mieście Ketchikan na Alasce. W wyniku katastrofy ewakuowano mieszkańców kilkudziesięciu domów.
Do katastrofy doszło w niedzielę w portowym mieście Ketchikan na Alasce. Po intensywnych opadach deszczu w trakcie weekendu zalane wodą zbocze gwałtownie osunęło się, niszcząc kilka domów. Miejscowe władze poinformowały o jednej ofierze śmiertelnej i trzech osobach rannych.
"Nigdy nie widziałem osuwiska o takiej skali"
W wyniku katastrofy ewakuowano mieszkańców kilkudziesięciu domów. Jak przekazali przedstawiciele służb, pięć budynków zostało poważnie zniszczonych, a około czterdziestu zostało odciętych od energii elektrycznej.
"W ciągu 65 lat spędzonych tu, w Ketchikan, nigdy nie widziałem osuwiska o takiej skali" - napisał w oświadczeniu burmistrz tego miasta Dave Kiffer.
Dodał, że przed katastrofą służby nie odnotowały żadnych sygnałów o zbliżającym się zagrożeniu. Według władz obszar zbocza nadal pozostaje niestabilny. Na południe od pierwotnego miejsca katastrofy zidentyfikowano potencjalną strefę wtórnego osuwiska.
Niespokojny obszar
Jak zaznacza agencja prasowa Associated Press, zamieszkane przez około ośmiu tysięcy ludzi Ketchikan jest otoczone lasem deszczowym strefy umiarkowanej. Ze względu na strome ukształtowanie terenu, w regionie jest niewiele miejsca na rozbudowę infrastruktury, a miasta i drogi są budowane u podnóża stoków. To, w połączeniu z nasileniem gwałtownych zjawisk pogodowych, powoduje częstsze występowanie osuwisk ziemi na obszarach zamieszkanych przez ludzi.
Trzy tygodnie temu ponad 100 domów w stolicy Alaski - Juneau - zostało zniszczonych w wyniku powodzi lodowcowej - coraz częstszego zjawiska spowodowanego ociepleniem klimatu.
Źródło: Reuters, AP