W wodach Zatoki Kalifornijskiej mieszka kilka morświnów kalifornijskich. To gatunek krytycznie zagrożony wyginięciem - być może najbardziej ze wszystkich ssaków na naszej planecie. Najnowsze badania przynoszą jednak nadzieję. Naukowcy doszli do wniosku, że w przypadku tych zwierząt nie trzeba wykluczać chowu wsobnego, ponieważ ich geny są odporne na związane z tym mutacje. Jest jednak pewien warunek.
Morświny kalifornijskie (Phocoena sinus) są "nieśmiałe" i płochliwe. Bywają nazywane "morświnami o oczach pandy", ze względu na ciemną obwódkę wokół oczu. To endemity - zasiedlają wyłącznie jeden obszar, północne wody Zatoki Kalifornijskiej. Są najmniejszymi z delfinów i jednymi z najmniejszych waleni. I jest ich bardzo, bardzo mało, prawdopodobnie tylko około 10 osobników. Są uważane za najbardziej zagrożone wyginięciem ssaki na świecie.
Szans na zwiększenie ich populacji naukowcy upatrują w wynikach badań opublikowanych w czwartek w czasopiśmie naukowym "Science". Okazuje się, że DNA tych zwierząt ma zaskakującą cechę.
Geny odporne na mutacje
W przypadku tak nielicznych populacji, zamieszkujących w dodatku ograniczone terytorium, starania o odbudowę stad wiążą się z trudnym dylematem. Rozmnażanie możliwe jest praktycznie tylko przez chów wsobny (kojarzenie osobników blisko spokrewnionych przez wspólnych przodków). To zaś wiąże się z ryzykiem degeneracji puli genowej, a w rezultacie - może przyspieszyć wymieranie.
Tymczasem, według najnowszych analiz, geny morświnów kalifornijskich są zaskakująco odporne na mutacje wywołane takim rozmnażaniem. By to stwierdzić, naukowcy przeanalizowali dane dotyczące genomów trzech pokoleń tych zwierząt.
- Mimo niewielkiej liczebności gatunek ten miałby szansę się odrodzić, gdybyśmy przestali je zabijać - powiedział Lorenzo Rojas-Bracho z meksykańskiej Krajowej Komisji Przyrodniczych Obszarów Chronionych (Comisión Nacional de Áreas Naturales Protegidas), który jest jednym z autorów badania i ekspertem od morświnów.
Jak podkreślił, główną przyczyną śmierci morświnów są podwodne sieci rybackie, w które zwierzęta się zaplątują.
"Nie ma już czasu"
Aby przewidzieć tempo wyginięcia, naukowcy użyli modeli komputerowych, w których połączono dane z badań genetycznych z innymi informacjami, takimi jak liczba urodzeń. Wyniki były jednoznaczne - istnieje duża szansa, że zwierzęta przetrwają, jeśli w regionie ich występowania zostanie całkowicie wstrzymany połów ryb. Nawet zmniejszenie go o 80 procent pozostawia bowiem 62-procentowe prawdopodobieństwo wyginięcia morświnów
- W zasadzie nie ma już czasu - powiedziała Jacqueline Robinson, jedna z autorek badania. - Połowy takimi sieciami muszą zostać natychmiast wstrzymane - zaapelowała.
Źródło: nytimes.com, tvnmeteo.pl