Pomimo nadejścia wiosny, w Mongolii trwa najbardziej surowa zima od pół wieku. Ekstremalne warunki doprowadziły do klęski żywiołowej, zwanej dzudem, która zabiła już blisko pięć milionów zwierząt. Wielu ludzi straciło swoje główne źródło utrzymania.
Mongolia jest jednym z najsłabiej zaludnionych krajów świata. Około 300 tysięcy mieszkańców to tradycyjni koczowniczy pasterze, dla których głównym źródłem dochodu i pożywienia jest ich żywy inwentarz. Rodziny pasterskie w trakcie roku przemieszczają się w poszukiwaniu łąk, na których mogłyby wypasać zwierzęta gospodarskie. W letnich miesiącach uprawiają zboża i trawy, aby zapewnić przetrwanie ostrych zim swoim zwierzętom.
W tym roku Mongolię dotknęła najcięższa zima od pół wieku. Tak dużych opadów śniegu nie notowano od 1975 roku, a w szczytowym momencie w styczniu śnieg pokrywał 90 procent powierzchni kraju.
Ekstremalne warunki pogodowe przyczyniły się do powstania tak zwanego dzudu, którego doświadcza obecnie trzy czwarte Mongolii. Tak określa się tam klęskę żywiołową, związaną z opadami śniegu (dzud biały) i oblodzeniem (dzud żelazny), w wyniku której zwierzęta hodowlane masowo padają z niedożywienia.
Po wczesnych opadach śniegu, do jakich doszło w listopadzie, miał miejsce nagły wzrost temperatury, który spowodował topnienie śniegu. Następnie nadeszło nagłe i długotrwałe ochłodzenie, a temperatura w niektórych miejscach spadła poniżej -40 stopni Celsjusza. W wyniku tego zwierzęta nie zdążyły przed zimą nabrać masy, a pasterze nie byli w stanie zgromadzić wystarczającej ilości paszy.
Zginęło prawie pięć milionów zwierząt
Już na początku lutego biuro ONZ ds. zmniejszania ryzyka klęsk żywiołowych alarmowało, że dzud osiągnął krytyczny poziom. Pod koniec ubiegłego miesiąca żelazny dzud występował na prawie 22 procent obszaru Mongolii.
Informowano wówczas, że zjawisko to przyczyniło się do śmierci ponad 2,9 miliona sztuk bydła. W drugiej połowie marca Międzynarodowa Federacja Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca (IFRC) przekazała, że zginęło ponad 4,7 mln zwierząt, ostrzegając, że zagraża to źródłom utrzymania i dostawom żywności dla tysięcy ludzi.
Organizacja podała, że od listopada co najmniej 2250 rodzin pasterskich utraciło ponad 70 proc. swojego żywego inwentarza, a siedem tysięcy rodzin nie ma dostępu do odpowiedniej żywności.
- Ludzie, których przetrwanie zależy od zwierząt gospodarskich, zostali pozbawieni środków do życia w ciągu tylko kilku miesięcy. Niektórzy z nich nie są w stanie ani się wyżywić, ani ogrzać swoich domów - zaznaczył w rozmowie z CNN Alexander Matheou, dyrektor regionalny IFRC na Azję i Pacyfik.
Według IFRC skutki tegorocznego dzudu mogą okazać się znaczne większe niż w 2010 r., kiedy zginęło 10,3 mln sztuk bydła.
"Zima się przeciąga, zwierzęta nadal umierają"
Klęska żywiołowa spowodowała nie tylko śmierć zwierząt, lecz także zakłócenia w podróżach, dostępie do opieki zdrowotnej i edukacji dla wielu mieszkańców Mongolii, zwłaszcza tych pochodzących z obszarów wiejskich - zwraca uwagę CNN.
Jak podkreślił Matheou, choć zaczęła się wiosna, to "zima w Mongolii się przeciąga, na ziemi leży śnieg, a zwierzęta nadal umierają". Ekspert zwrócił uwagę, że to szósty przypadek dzudu w ciągu 10 lat, a obecna zima jest drugą z kolei, kiedy Mongołowie zmagają się z tego rodzaju klęską żywiołową.
W ciągu ostatnich trzech stuleci zjawisko dzudu odnotowywano co 8 do 12 lat, jednak podczas dwóch ostatnich dekad nastąpiło zarówno zwiększenie jego częstotliwości, jak i intensywności. Coraz częstszy dzud to efekt zmian klimatycznych, które skutkują cieplejszymi i bardziej suchymi latami oraz ostrzejszymi zimami w Mongolii.
Źródło: CNN, tvnmeteo.pl