Astronauci Butch Wilmore i Suni Williams pozostaną w kosmosie co najmniej do marca 2025 roku - poinformowała NASA. To kolejny raz, kiedy amerykańska agencja przekłada datę ich powrotu do domu. Z zakładanych ośmiu dni misja potrwa ponad dziewięć miesięcy.
Butch Wilmore i Suni Williams rozpoczęli swoją misję 5 czerwca 2024 roku. Był to pierwszy załogowy lot testowy Starlinera - nowego statku produkcji Boeinga. W trakcie lotu na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) doszło do wycieku helu, a awarii uległo 5 z 28 silników. Tuż przed dokowaniem kapsuły astronautom udało się uruchomić dwa z nich. Od tego czasu amerykańscy astronauci czekają, aż NASA sprowadzi ich z powrotem na Ziemię.
Po tygodniach intensywnych testów Starlinera, agencja kosmiczna podjęła decyzję o powrocie statku na Ziemię bez załogi. Uwięzieni na ISS Amerykanie mieli wrócić do domu razem z członkami misji SpaceX o nazwie Crew-9.
Kolejna zmiana planów
Pod koniec września tego roku członkowie misji Crew-9 przybyli do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Ich statek kosmiczny Dragon był przygotowany na powrót dodatkowej dwójki pasażerów. Według pierwotnych założeń lot powrotny miał odbyć się w lutym przyszłego roku.
Jednak w najnowszym komunikacie NASA poinformowała o przedłużeniu pobytu Butcha Wilmore'a i Suni Wiliams o kolejny miesiąc. Tym razem jest to związane z wymianą załogi na ISS. Nowi astronauci dotrą na Międzynarodową Stację Kosmiczną w marcu 2025 roku i dopiero wtedy obecni astronauci na ISS będą mogli ją opuścić.
"Zmiana ta daje zespołom NASA i SpaceX czas na dokończenie przetwarzania nowego statku kosmicznego Dragon na potrzeby tej misji" - czytamy w komunikacie amerykańskiej agencji.
Problemy misji Starliner
Misja dwójki astronautów od początku wiązała się z wieloma problemami. Pierwotny start Starlinera był dwukrotnie odwoływany. Najpierw z powodu usterki rakiety nośnej, później z powodu wycieku helu. Przed lotem NASA informowała, że Starliner może być zadokowany do ISS maksymalnie przez 45 dni. W czwartek 19 grudnia minie 50. dzień misji.
Źródło: AFP
Źródło zdjęcia głównego: Dima Zel/Shutterstock