Przez rosyjską republikę Mari El przeszła w sobotę potężna wichura. Pomimo bardzo silnych porywów, jakie pojawiły się w okolicach jeziora Jalczik, odpoczywający tam turyści nie chcieli uciekać. Wiatr łamał drzewa, kilka z nich przewróciło się na namioty rozbite na "dzikiej plaży".
Co najmniej osiem osób zginęło nad jeziorem Jalczik w rosyjskiej republice Mari El. Przewrócone przez silny wiatr drzewa upadły na pole namiotowe - poinformował niezależny portal "Meduza", powołując się na lokalne władze.
Nie chcieli przerywać wypoczynku
Wśród ośmiu ofiar śmiertelnych jest troje dzieci - powiadomił mer stolicy regionu, Joszkar-Oły Jewgienij Masłow. Do szpitala trafiło 10 osób.
Władze lokalne podają, że drzewa przewróciły się na namioty na dzikiej plaży, a turyści nie zgłaszali swojego wypoczynku i wypoczywali "na dziko".
Jak pisze Meduza, wieczorem w sobotę nawałnice z silnym wiatrem przetoczyły się przez osiem regionów Nadwołżańskiego Kraju Federalnego. Burze miały zakłócić dostawy prądu w 520 miejscowościach, uszkodziły dachy 41 budynków mieszkalnych i siedmiu budynków świadczących usługi socjalne w ośmiu różnych regionach Rosji, podali urzędnicy.
Łącznie w całej środkowej Rosji gwałtowna pogoda pozbawiła życia 10 osób.
Źródło: PAP, Reuters