Strażacy próbują ugasić pożar trawiący wschodnie wybrzeże Korei Południowej. Ogień szybko zajmuje kolejne obszary i niszczy coraz więcej domów. Ewakuowały się tysiące osób.
Ogień wybuchł w piątek w nadmorskiej miejscowości Uljin i rozprzestrzenił się na północ, do prowincji Gangwon w północno-wschodniej części kraju. Jak podała południowokoreańska agencja prasowa Yonhap, do poniedziałkowego poranka zniszczony został teren liczący 16 775 hektarów. Jeszcze w sobotę informowano o sześciu tys. ha. Spalony obszar odpowiada ponad jednej czwartej powierzchni stolicy kraju - Seulu.
Portal stacji telewizyjnej Arirang w Korei Południowej podał, że to największy pożar w tym kraju od 22 lat.
Zniszczone setki domów, tysiące ewakuowanych
Według służb do poniedziałku zniszczonych zostało co najmniej 510 budynków, w tym około 340 domów. W weekend musiało się ewakuować ponad siedem tysięcy osób. Nie ma doniesień na temat ofiar.
- Uciekłem z domu, kiedy usłyszałem krzyki ludzi ostrzegających przed pożarem i wszystko zostawiłem. Od trzech dni mam na sobie te ubrania, w których wyszedłem - relacjonował jeden z mieszkańców.
Trudna walka
Akcję gaśniczą utrudniają warunki pogodowe, w tym silny wiatr, w wyniku którego ogień szybko się rozprzestrzenia. Z ogniem walczą tysiące strażaków, żołnierze i pracownicy służb publicznych. W akcji uczestniczy kilkadziesiąt śmigłowców gaśniczych. Jak poinformowały media, trwająca zima w Korei Południowej jest najbardziej suchą od 50 lat, co stwarza duże utrudnienie w gaszeniu pożarów.
Pożar zagroził wcześniej elektrowni atomowej oraz zakładowi produkcji skroplonego gazu ziemnego, ale sytuację szybko opanowano.
Prezydent Korei Południowej Mun Jae-in zaapelował w sobotę o użycie wszystkich dostępnych środków, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się ognia.
Źródło: cgtn.com, arirang.co.kr, tvnmeteo.pl