Co najmniej 16 osób zginęło w Indiach w wyniku oberwania się chmury oraz wywołanych przez ulewny deszcz powodzi błyskawicznych. Stało się to podczas dorocznej hinduistycznej pielgrzymki do sanktuarium w jaskini Amarnath w indyjskim Kaszmirze. Kilkadziesiąt osób uważa się za zaginione. Trwa akcja ratownicza.
W wyniku piątkowych intensywnych opadów deszczu w indyjskim Kaszmirze powstały powodzie błyskawiczne. Zginęło co najmniej 16 osób (wcześniejszy bilans mówił o 13 zabitych), a kilkadziesiąt jest zaginionych - to najnowsze dane, przekazane w sobotę przez władze. Żywioł zaatakował w pobliżu himalajskiego hinduistycznego sanktuarium jaskiniowego Amarnath.
- Zarówno śmigłowce wojskowe, jak i cywilne nieustannie krążą, by ewakuować rannych i zabrać zmarłych - powiedział w Śrinagarze - letniej stolicy stanu Dżammu i Kaszmir - rzecznik indyjskiego ministerstwa obrony.
Pielgrzymka została zawieszona
Podczas corocznej pielgrzymki rzesze wyznawców hinduizmu przebywają trudną drogę, wiodącą przez lodowce i podmokłe tereny, by dotrzeć do jaskini. Według wiernych znajdujący się tam lodowy stalagmit cyklicznie rośnie i zmniejsza się zgodnie z fazami księżyca. Jest czczony jako Śiwa-lingam. Zgodnie z wierzeniami, to właśnie w tej jaskini bóg Śiwa objawił swojej boskiej małżonce Parwati tajemnice życia i wszechświata.
Premier Indii Narendra Modi złożył na Twitterze kondolencje bliskim ofiar kataklizmu.
Władze zawiesiły pielgrzymkę do odwołania.
Po dwuletniej przerwie
Najstarsze znane wzmianki o kulcie Amarnath znajdują się w Puranach, czyli w świętych pismach hinduizmu.
Jaskinia jest zasypana śniegiem przez większą część roku, ale władze pozwalają pielgrzymom odwiedzać ją przez 45 dni latem, gdy podwyższona temperatura oczyszcza przełęcze.
Tegoroczna pielgrzymka odbywa się po dwuletniej przerwie spowodowanej przez pandemię COVID-19. Władze spodziewały się rekordowej lącznej liczby 800 tysięcy pątników. Przez pierwsze 10 dni przybyło 60 tysięcy ludzi.
Źródło: Reuters, PAP