Północna Kalifornia padła ofiarą tak zwanej rzeki atmosferycznej. Tak określane jest zjawisko, będące rozległym tunelem aerodynamicznym o krótkiej żywotności, który przenosi ogromne ilości pary wodnej z ciepłych wód oceanu nad lądy średnich szerokości geograficznych. Powstaje w wyniku wąskich, ale bardzo porywistych strumieni wiatru. Rzeka atmosferyczna przemieszcza się na wysokości około 1,5-2 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Docierając do lądu, raptownie opada w postaci ulewnego deszczu lub intensywnych opadów śniegu.
Woda porwała kierowcę
To właśnie silne opady deszczu sprawiły, że wylała rzeka Cosumnes. W kilku miejscach w hrabstwie Sacramento doszło do przerwania wałów przeciwpowodziowych. Na zdjęciach z okolic miejscowości Wilton widać, że woda zalała wszystko, co napotkała na swojej drodze. Jak przekazały władze hrabstwa, w powodzi zginęła co najmniej jedna osoba. Był to mężczyzna, który utknął w samochodzie porwanym przez wodę. Zatopiony pojazd został znaleziony przez strażaków.
Intensywny deszcz dały się we znaki także w Kalifornii. Jak przekazała amerykańska Narodowa Służba Pogodowa (NWS), niewiele zabrakło, a zostałby pobity rekord sumy opadów z 1994 roku. W centrum miasta spadło 138,43 litra wody na metr kwadratowy.
>>> Czytaj dalej o sytuacji w San Francisco
Prognozy nie są optymistyczne
Co najmniej do końca dnia w północnej Kalifornii mają obowiązywać alerty przed powodzią. Władze ostrzegają, że wciąż istnieje ogromne ryzyko pojawienia się powodzi błyskawicznych - krótkotrwałych, ale niszczycielskich zalań. Przed pogodą ostrzegają także synoptycy. Według prognoz na najbliższe godziny, do regionu mogą nadejść kolejne burze i ulewy, które tylko pogorszą sytuację.
Mieszkańcy najbardziej zagrożonych terenów zostali poproszeni o ewakuację na wyżej położone tereny.
Autorka/Autor: kw//rzw
Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl