O szczęściu w nieszczęściu może mówić mieszkaniec hrabstwa Douglas w amerykańskim stanie Kolorado. Zostawił psa w samochodzie, który zaczął się palić. Hankowi - bo tak ma zwierzak na imię - groziło, że spłonie lub się udusi. Na pomoc ruszył zastępca szeryfa.
Zastępca szeryfa hrabstwa Douglas w stanie Kolorado Michael Gregorek spisał się na medal w nietypowej akcji ratunkowej. Pomocy wymagał zamknięty w płonącym pojeździe pies.
Historia z happy endem
Sam właściciel samochodu i psa był bezradny. Stał przy pojeździe i wzywał pomocy. Gdyby nie nadeszła szybko, Hank, bo tak nazywa się pies, prawdopodobnie udusiłby się dymem lub spłonął.
Gregorek nie wahał się i wybił szyby policyjną pałką. W wyciąganiu psa pomagał mu właściciel.
Nieco oszołomionego psa odłożono na śnieg, by nieco się schłodził. Weterynarz z sąsiedztwa, wezwany na miejsce zdarzenia, stwierdził, że zwierzakowi nic poważnego się nie stało.
Źródło: Reuters, ENEX