Rekin zaatakował kitesurfera na Florydzie. Zwierzę ugryzło w nogę mieszkańca Florydy, a krzyk mężczyzny był tak głośny, że zaalarmował jego żonę.
Mieszkaniec miasta Key West na Florydzie wybrał się w sobotę na sesję kitesurfingu. Jak opowiadała żona 67-latka, mężczyzna wypłynął w morze na odległość około 9,5 kilometra, podczas gdy ona odpoczywała na łodzi. W pewnym momencie kobieta usłyszała krzyk swojego męża. Natychmiast popłynęła w stronę, z której dobiegał dźwięk, po czym wciągnęła go na pokład i wezwała pomoc.
Na brzegu na mężczyznę czekał zespół ratowników. Medycy ocenili, że rana na łydce 67-latka wyglądała jak ugryzienie rekina. Po udzieleniu pierwszej pomocy na miejscu, mieszkaniec Florydy został przetransportowany do szpitala.
Piąty taki przypadek
W ciągu ostatnich 12 miesięcy w regionie Key West doszło łącznie do pięciu ataków rekina. Mahmood Shivji z Uniwersytetu Nova na Florydzie podkreślił w rozmowie z portalem Miami Herald, że liczba ugryzień jest nieznaczna w porównaniu z liczbą osób, jaka każdego dnia pływa w wodach Zatoki Meksykańskiej.
- Codzienne podróże samochodem są bardziej niebezpieczne niż pływanie w oceanie - dodał.
Źródło: Miami Herald
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock