Od dwóch miesięcy w zoo w stolicy Ekwadoru przebywa niedźwiedź, który trafił tam po tym, jak stanowił zagrożenie dla obszarów zamieszkałych. Weterynarze apelują o jak najszybsze przetransportowanie go do naturalnego środowiska z dala od zaludnionych terenów, tłumacząc, że im więcej czasu upływa, tym jego umiejętności przetrwania na wolności są coraz mniejsze.
Niedźwiedź andyjski o imieniu Tupak został przeniesiony do ogrodu zoologicznego w Quito, stolicy Ekwadoru, po raz pierwszy w lutym ubiegłego roku, po tym jak zabił kilka sztuk bydła w prowincji Imbabura w północnej części kraju.
Po pewnym czasie zwierzę wróciło na wolność, jednak dwa miesiące temu ponownie trafiło do zoo. W grudniu Tupak został schwytany i przeniesiony do tej samej placówki w stolicy. Decyzję tę podjęto po tym, jak lokalni rolnicy alarmowali o obecności niedźwiedzia w pobliżu zamieszkałych obszarów.
Czas działa na niekorzyść
Obecnie weterynarze apelują do rządu o pilne przetransportowanie zwierzęcia śmigłowcem w górzysty teren z dala od zaludnionych miejsc. Tłumaczą to ryzykowaniem utraty przez niedźwiedzia umiejętności przetrwania w środowisku naturalnym.
- Im więcej czasu upływa, tym mniejsze są szanse na jego przetrwanie na wolności - powiedział weterynarz David Mora.
Według władz ogrodu zoologicznego transport zwierzęcia jest opóźniony, wszystkie samoloty ekwadorskich sił zbrojnych, jaki miałby być użyty do tego celu, są bowiem wykorzystywane do operacji przeciwko przestępczości zorganizowanej.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters