Mieszkańcy północno-wschodnich stanów USA od początku tygodnia mierzą się z falą intensywnych opadów śniegu. Śnieżyce są skutkiem zjawiska zwanego "efektem jeziora". W niektórych miejscach grubość pokrywy śnieżnej przekroczyła 60 centymetrów.
Front niosący intensywne opady śniegu przemieszcza się nad północno-wschodnimi regionami Stanów Zjednoczonych od początku tego tygodnia. W części stanów Nowy Jork i Pensylwania obowiązywały ostrzeżenia przed tzw. "efektem jeziora", czyli pojawieniem się silnie rozbudowanych chmur, niosących ekstremalne opady. W ciągu tego tygodnia alarmami przed śnieżycami objętych było 650 tysięcy osób.
Ponad pół metra śniegu
Najwięcej białego puchu spadło między innymi we wsi Constableville w stanie Nowy Jork, gdzie pokrywa śnieżna wyniosła 61 centymetrów. Śnieżyce nawiedziły także Boston, Martinsburg, Irving i West Falls.
Narodowa Służba Pogodowa (NWS) w najnowszym komunikacie podała, że w czwartek w Nowym Jorku temperatura maksymalna będzie oscylować wokół - 1 st. C. Późnym popołudniem i wieczorem w tym regionie pojawią się kolejne przelotne opady śniegu.
Kilkunastostopniowe mrozy
Prognozy wskazują, że w najbliższych dniach fala mrozu rozleje się na północne stany USA. NWS przekazała, że od piątku do wtorku w górach, a także na równinach temperatura może spaść nawet do -34 stopni Celsjusza.
"Stwarza to duże ryzyko hipotermii i odmrożenia odsłoniętej skóry. W trakcie poruszania miej na sobie niezbędny ubiór i akcesoria" - zaapelowała NWS.
Mróz sięgnie także południowych obszarów, w tym dolinę Ohio, czy Zatokę Meksykańską.
Źródło: NWS, FOX Weather, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters