Nie tylko Polska doświadczyła w weekend porywistego i niebezpiecznego wiatru. Na większości terytorium Czech wiatr rozpędzał się do ponad 100 kilometrów na godzinę. Miejscami wiało tak bardzo, że zawalały się betonowe ogrodzenia o wysokości kilku metrów. Jedna osoba zginęła, jej towarzysz musiał zostać hospitalizowany.
Przez Czechy przeszły w niedzielę silne wichury. Jedna osoba zginęła, a druga trafiła do szpitala, gdy w środkowych Czechach zawaliło się pięciometrowe betonowe ogrodzenie. Zmarły w wyniku zawalenia się ściany był obcokrajowcem. Władze, które potwierdziły jego śmierć, nie podały narodowości ofiary. Druga osoba, która trafiła do szpitala w poważnym stanie, to także cudzoziemiec.
Tysiące osób bez prądu
Wiatr wiał z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę na większości terytorium Czech. W nocy z soboty na niedzielę na Śnieżce odnotowano porywy o prędkości 185 km/h.
Wichura pozbawiła prądu ponad 50 tysięcy odbiorców energii elektrycznej. Strażacy musieli interweniować i usuwać powalone drzewa, które zatarasowały wiele dróg. Według informacji kierownictwa państwowej straży pożarnej, odnotowano około 4,5 razy więcej wyjazdów niż podczas każdego innego dnia.
Problemy na kolei
Powalone drzewa oraz problemy z trakcją zmusiły Czeskie Koleje (CzD) oraz innych przewoźników do wstrzymania transportu na kilku liniach kolejowych, głównie w środkowych oraz północnych Czechach, Wyżynie Czesko-Morawskiej oraz południowych Morawach.
W pobliżu stacji kolejowej Lanżhot, która położona jest przy granicy czesko-słowackiej, upadające drzewo zerwało trakcję kolejową. Unieruchomiony został skład Eurocity z Budapesztu do Pragi z 70 pasażerami. Według informacji CzD nikt nie został poszkodowany, a pasażerów wezwano do pozostania w wagonach. Przy braku prądu utrzymywała się w nich temperatura około 5 stopni Celsjusza. Z uwagi na ukształtowanie terenu pasażerów nie można było ewakuować, a skład odholowano po prawie pięciu godzinach przymusowego postoju.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Hasicsky zachranny sbor CR