Rośnie liczba trzęsień ziemi rejestrowanych od ubiegłej soboty w rejonie wyspy Sao Jorge na Azorach. Specjaliści nie wykluczają możliwości wybuchu wulkanu Urzelina. W ciągu ostatnich dwóch dni wyspę opuściło ponad 1200 osób, choć zdaniem władz nie ma konieczności masowej ewakuacji.
Wzmożoną liczbę trzęsień ziemi w rejonie portugalskiego archipelagu zaczęto notować w sobotę 19 marca. Tego dnia odnotowano najsilniejsze z nich. Magnituda wstrząsów wynosiła od 1,6 do 3,3. Do 24 marca, według wstępnej analizy, naliczono kilka tysięcy wstrząsów, a w piątek zarejestrowano ich 870. Odczuwalnych przez mieszkańców archipelagu było 186 wstrząsów - poinformowało regionalne centrum aktywności sejsmicznej i wulkanicznej CIVISA.
W środę ogłoszono alarm czwartego stopnia, co oznacza, że jest "realna możliwość" wybuchu wulkanu. Do ostatniej erupcji wulkanu Urzelina doszło w 1808 roku. Jak zaznaczono "nie ma dowodów na to, że erupcja wulkanu jest nieuchronna", ale dodano, że nie można wykluczyć takiego scenariusza. Mieszkańcy są ostrzegani przed silniejszymi trzęsieniami oraz osunięciami ziemi spowodowanymi aktywnością sejsmiczną.
Naukowcy wskazywali, że nagły wzrost aktywności sejsmicznej przypomina serię trzęsień ziemi, które odnotowywano przed erupcją wulkanu Cumbre Vieja na hiszpańskiej wyspie La Palma w zeszłym roku.
"Wszyscy jesteśmy zaniepokojeni"
Kilka dni temu osoby osoby przebywające w szpitalach lub w domach opieki w gminie Velas przewieziono do miasta Calheta, położonego po drugiej stronie wyspy Sao Jorge. O opuszczenie swoich domów poproszono ludzi zamieszkujących obszary u podnóża klifów utworzonych przez lawę lub osuwiska ziemi.
- Wszyscy jesteśmy bardzo zaniepokojeni - powiedział właściciel hotelu na wyspie. - To zjawisko, na które nie jesteśmy przygotowani - dodał.
Wyspę opuściło ponad 1200 osób
Jak przyznał burmistrz gminy Luis Silveira, "prosiliśmy ludzi o zachowanie spokoju, ale to coraz trudniejsze". Zaznaczył, że nie ma potrzeby ewakuacji wszystkich mieszkańców, ale wielu z nich mimo to podjęło taką decyzję. Według danych lokalnych władz przez ostatnie dwa dni wyspę drogą powietrzną lub morską opuściło około 1250 osób.
Jedną z nich jest Brazylijka Kelly Fonseca, która wyemigrowała i na Sao Jorge pracuje w restauracji. - Śmiertelnie się boję. Nie tylko o siebie, ale o wszystkich, którzy tu mieszkają - opowiadała.
Są też osoby, które wydają się mniej zmartwione. - Opuszczę swój dom tylko w ostateczności - mówił jeden z mieszkańców - To nie tak, że nacisną przycisk i wybuchnie bomba. To będzie rozwijać się powoli - stwierdził.
Sao Jorge to jedna z dziewięciu wysp wchodzących w skład Azorów. Zamieszkiwana przez ponad osiem tysięcy osób należy do centralnej części archipelagu.
Źródło: Reuters, cvarg.azores.gov.pt, tvnmeteo.pl