We Włoszech żar leje się z nieba. Władze odnotowały pierwsze tego lata zgony, których najbardziej prawdopodobną przyczyną był upał. W 11 miastach obowiązuje najwyższy, czerwony alert przed spiekotą. Media apelują do turystów o ostrożność podczas zwiedzania zabytków.
Falę najbardziej intensywnych od początku tego lata upałów, która ma potrwać do końca lipca, przyniósł tak zwany antycyklon (wyż) afrykański nazwany imieniem z greckiej i rzymskiej mitologii - Charon. Zaciąga on gorące powietrze znad Afryki. W miastach: Bolonia, Campobasso, Florencja, Frosinone, Latina, Perugia, Pescara, Rieti, Rzym, Triest i Viterbo obowiązuje najwyższy, czerwony alert przed spiekotą. Pięć z tych miejsc leży w stołecznym regionie Lacjum.
Upały we Włoszech
Włoskie władze odnotowały pierwsze tego lata zgony. W sobotę media poinformowały o śmierci 68-letniego mężczyzny na ulicy w Rzymie i 70-latka, który zmarł na plaży w Bari.
Kardiolodzy na łamach włoskich gazet ostrzegają, że obecna temperatura, przekraczająca w niektórych częściach kraju 40 stopni, może być przyczyną zawału.
Prognozowane na weekend temperatury to 42 stopnie w niektórych częściach Sardynii, 40-41 stopni na Sycylii, w Kalabrii i Apulii oraz 39 stopni w centrum kraju. Gorący ma być również nadchodzący tydzień - jak przekazał dziennik "Quotidiano Nazionale", spodziewane jest wtedy kolejne natarcie afrykańskiego antycyklonu w kierunku Morza Śródziemnego.
Źródło: PAP, ilmeteo.it
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/TINO ROMANO