Patrząc na to, że śnięte ryby pojawiają się w coraz niższych odcinkach Odry, my dalej mamy do czynienia z wysokim stężeniem substancji toksycznej - ocenił w "Tak jest" na antenie TVN24 doktor Paweł Jarosiewicz z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego, komentując trwające od ponad dwóch tygodni zanieczyszczenie rzeki. - Odradzałbym zdecydowanie jakikolwiek kontakt z wodami Odry w tym momencie - wskazał. - Ryby w rzece i ekosystem dookoła niej to nie jest jedyny koszt tej tragedii - powiedziała aktywistka Magdalena Bobryk.
Od końca lipca wodami Odry płyną śnięte ryby. Z drugiej największej rzeki w Polsce wyławiane są tony martwych organizmów. O sytuacji na Odrze i jej konsekwencjach mówili w "Tak jest" aktywistka Magdalena Bobryk ze Stowarzyszenia 515. kilometr Odry i doktor Paweł Jarosiewicz z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego.
- Zdecydowanie skala tego wydarzenia jest bezprecedensowa, jeśli chodzi o polskie realia. Odra to jest naprawdę duża rzeka i skażenie tak dużej rzeki wymaga wlania do niej bezpośrednio dużej ilości zanieczyszczeń. Prawdopodobnie mieliśmy do czynienia z uwolnieniem się dużych ilości substancji toksycznych bądź zrzutem surowych ścieków, które mogły spowodować efekt przyduchy okresowej, czyli braku tlenu w rzece i śnięcia ryb i śmierci innych organizmów - komentował doktor Jarosiewicz.
"Obawiam się, że skutki będziemy obserwować przez kilka-kilkanaście lat"
Jak mówił, "jeśli mamy do czynienia z substancją toksyczną, która powoduje taką dewastację ekosystemu rzecznego, to obawiam się, że te skutki będziemy obserwować przez kolejnych kilka-kilkanaście lat". - Takie substancje nie tylko płyną wraz z wodą, ale mogą osadzać się w osadach dennych, w strefie brzegowej, na roślinach, i ponownie mogą ulegać uwolnieniu po jakimś czasie, kiedy wydaje nam się już, że w wodzie tej substancji nie ma - wyjaśniał gość TVN24.
Jarosiewicz tłumaczył, że "sieć troficzna tej rzeki jest wypadkową powiązań między organizmami w niej żyjącymi". - Jeśli mamy śnięte ryby, to oczywiście jest również problem z bezkręgowcami, czyli różnego rodzaju owadami. Cała struktura troficzna ulega zniszczeniu i dewastacji - wyjaśniał.
"Ryby w rzece i ekosystem dookoła niej to niejedyny koszt tej tragedii"
Aktywistka Magdalena Bobryk mówiła, że ryby w Odrze "giną na miejscu" wraz z przemieszczaniem się fali. - W pierwszy dzień, kiedy pojawiliśmy się nad rzeką, one leżały w agonii na brzegu, półżywe, szukające tlenu - opisywała.
- Ryby w rzece i ekosystem dookoła niej to nie jest jedyny koszt tej tragedii. Są również zwierzęta hodowlane wypasane nad rzekami, są rolnicy, są hodowcy koni - mówiła Bobryk. - Są również koszty społeczne i ekonomiczne. Ludzie mają założone agroturystyki, prowadzą małe biznesy. To są również z dnia na dzień umierające firmy i przedsięwzięcia - podkreślała. Wskazała przy tym na działalność stowarzyszenia, do którego należy: - Zabieramy na spacery dzieci, edukujemy, prowadzimy warsztaty, uczymy jeść rośliny jadalne znajdujące się nad Odrą. Zadajemy sobie pytanie, czy to nie jest koniec naszej działalności na tym obszarze.
Bobryk odniosła się w "Tak jest" do czwartkowej konferencji prasowej przedstawicieli rządu w sprawie zanieczyszczenia Odry. - Nie dostaliśmy odpowiedzi wprost, czy jesteśmy bezpieczni, przychodząc nad rzekę i mieszkając w jej bezpośrednim sąsiedztwie - mówiła. - Nie dostałam odpowiedzi, jaki jest plan naprawczy dla tak wielkiej tragedii, jeśli chodzi o przyrodę - dodała.
"Odradzałbym jakikolwiek kontakt z wodami Odry"
Na pytanie, czy Odra jest martwą rzeką, dr Jarosiewicz odpowiedział, że - patrząc na obecną sytuację - to "zmierza w tym kierunku".
- Odradzałbym zdecydowanie jakikolwiek kontakt z wodami Odry w tym momencie, gdyż nie wiemy, jaka jest to substancja - powiedział gość TVN24. - Patrząc na to, że śnięte ryby pojawiają się w coraz niższych odcinkach Odry, my dalej mamy do czynienia z wysokim stężeniem substancji toksycznej. Ryba ma oczywiście pewien zakres tolerancji, ma pewne mechanizmy, które pozwalają sobie poradzić z tego typu stresem, więc jeśli te ryby nadal padają, to stężenie substancji jest bardzo wysokie - zaznaczył.
Źródło: TVN24