Polska od lat zmaga się z deficytem wody w glebie. Trwająca susza przyczynia się do coraz częstszych i większych pożarów. Cierpi także rolnictwo - rośliny są trudniejsze w uprawie i nie dają wystarczająco dużych plonów. Już teraz nieprzyjemne konsekwencje suszy odczuwa w sklepach i na targach wielu Polaków. Materiał programu "Polska i świat".
Utrzymujące się ciepło i brak znaczących opadów wpływają negatywnie na kondycję gleby w naszym kraju. Od lat Polsce doskwiera susza, niewiele wystarczy, by wybuchł pożar.
- Już ponad trzy tysiące pożarów w lasach. Pożarów traw jest więcej, bo aż 35 tysięcy w 2022 roku, więc możemy mówić o pladze pożarów lasów i traw - mówił rzecznik Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej bryg. Karol Kierzkowski.
Mapy zagrożenia pożarowego i hydrologiczne jednoznacznie wskazują - ryzyko wybuchu ognia jest spore.
- Ściółka jest bardzo sucha, poniżej 20 procent wilgotności - dodał Kierzkowski.
- Czerwone kolory to są te kolory bardzo niedobre, już jak się pojawia żółty, to jest źle - mówił rzecznik prasowy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Grzegorz Walijewski o załączonej poniżej mapie pokazującej skalę suszy.
>>> Czytaj dalej: Najpierw napływ gorącego powietrza, potem załamanie pogody. "Spodziewamy się spadku temperatury o 10 stopni"
Obawy rolników
Pogoda, jaka panuje w Polsce, jest szczególnie niebezpieczna dla roślin i upraw. Rolnicy martwią się więc o swoje plony - wegetacja ruszyła, ale jest bardzo powolna. Swoje robią także przymrozki.
- Rolnik ma swoją fabrykę pod chmurką. W tej chwili trzeba deszczu na rzepak, nawet 100 litrów na metr kwadratowy, a mamy zero - stwierdził rolnik Jan Bruczko.
Naukowcy z Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii Polskiej Akademii Nauk, tacy jak doktor Sebastian Szklarek, zauważają, że w tym roku sytuacja jest krytyczna.
- A jeszcze jak weźmiemy pod uwagę, że ostatnie siedem lat mamy problemy z większą bądź mniejszą suszą, to w tym okresie zbudował nam się deficyt - mówił hydrolog. Ziemia potrzebuje bardzo dużo wody już na samo jego zniwelowanie. Jednak nawet jeśli nagle zacznie obficie padać, sytuacja się nie poprawi. - To nie załatwia problemu suszy, bo to jest tak, jakbyśmy w krótkim czasie na małą doniczkę wylali całe wiadro wody. Roślina nie jest w stanie tej wody przyjąć. Więc jak przestaniemy podlewać, no to ona wysycha. I to się dzieje w naszym krajobrazie - dodał Szklarek.
Zapłacimy więcej
Trudniejsze warunki do utrzymania upraw to mniejsze plony i jednoczesny wzrost cen w sklepach czy na targach. Eksperci wskazują, że w tym roku za czereśnie, wiśnie, kalarepę, ziemniaki czy rzodkiewkę konsumenci zapłacą o wiele więcej niż w poprzednich latach.
- W stosunku do poprzedniego roku, sezonu, myślę, że może być około 25-30 procent [wzrostu cen] - mówił wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk.
Jak na zachodzie USA
Z biegiem czasu susze i ich konsekwencje będą jeszcze poważniejsze. Jak wskazują naukowcy, powinniśmy koncentrować się na zatrzymywaniu opadów, nie betonować miast i małych miejscowości oraz nie regulować biegu rzek. Eksperci zalecają także tworzenie oczek wodnych i rozsądne koszenie traw, aby miała szansę wchłaniać wilgoć.
Inaczej sytuacja w Polsce stanie się podobna do tej z zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Regiony te od lat zmagają się z sezonowymi pożarami, które potrafią niszczyć dziesiątki tysięcy hektarów w ciągu kilku dni.
Jak wyliczyli badacze, do 2050 roku w USA na skutki pożarów narażonych będzie około 110 milionów posesji. Do tego dochodzą zniszczenia związane z huraganami czy gwałtownymi burzami.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, że temperatura będzie wyższa niż średnia, że będzie sucho i że lasy są narażone, ale tak naprawdę nigdy nie wiemy, co szykuje dla nas natura w obliczu mnożących się skutków zmian klimatu - mówił klimatolog Dave Dubois.
Zmiany klimatu odciskają więc swoje piętno w wielu częściach świata. Dlatego należy działać, póki jeszcze nie jest za późno.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Adam Ziemienowicz/PAP