Lisica, która wpadła do beczki z lepikiem na początku lipca, wróciła na wolność - poinformowali w sobotę przyrodnicy z bielskiego ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt Mysikrólik. Pokazali nagranie, na którym widać, jak lisicy udzielana była pomoc, a także moment wypuszczenia zwierzęcia do lasu.
"To piękne, choć nie przez wszystkich darzone sympatią zwierzę jest ważnym elementem naszej przyrody. Życzymy jej szczęścia na nowej leśnej drodze życia" - napisali przedstawiciele Mysikrólika w mediach społecznościowych. Jak podkreślili, lisica wróciła na wolność "po ponad miesięcznej rekonwalescencji dzięki heroicznej walce kobiecego personelu ośrodka".
Gdy lisicę wyciągnięto z beczki, do której wpadła, na domiar nieszczęścia przyczepiła się do plandeki. Lekarze i wolontariusze ośrodka potrzebowali pięciu godzin benedyktyńskiej pracy, by ją oczyścić.
"Bardzo cienka granica między pomaganiem a znęcaniem się"
Sławomir Łyczko z Mysikrólika informował wówczas, że był to pierwszy taki przypadek w ośrodku. - Dzięki niemu będę wiedział, że warto próbować nawet w beznadziejnie wyglądających przypadkach. Jest bardzo cienka granica między pomaganiem a znęcaniem się nad zwierzęciem. Nie jest łatwo balansować na tej granicy - wyjaśnił.
Ośrodek Mysikrólik jest jednym z nielicznych w Polsce, który pomaga chorym lub kontuzjowanym dzikim zwierzętom. Jego twórcami są bielszczanie Agnieszka i Sławomir Łyczkowie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Mysikrólik Na Pomoc Dzikim Zwierzętom