Strażacy nigdy nie odmawiają pomocy zarówno ludziom, jak i zwierzętom Przekonał się o tym pewien szop pracz w Kostrzynie nad Odrą (Lubuskie), który wspiął się na uliczną latarnię i nie potrafił z niej zejść. Wystarczyło, że zawyły syreny strażackie, a futrzak poradził sobie z lękiem wysokości i czmychnął do lasu.
Do nietypowej interwencji doszło w środę rano w Kostrzynie nad Odrą, w województwie lubuskim. Jak poinformował Bartłomiej Mądry, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wielkopolskim, do służb wpłynęło zgłoszenie od mieszkańca zaniepokojonego losem szopa, który wdrapał się na latarnię przy ulicy Chopina.
"Zawsze jesteśmy gotowi ratować domowe czy dzikie zwierzęta"
Zwierzę będące na wysokości około sześciu metrów było wyraźnie zdezorientowane. Na pomoc ruszyli mu strażacy. Kiedy na sygnałach dojeżdżali na miejsce, szop od razu znalazł sposób, by zejść na ziemię. Zjechał po latarni jak strażacy po swoim ześlizgu w remizie i uciekł do pobliskiego lasu. - Tym razem nie musieliśmy interweniować, ale zawsze jesteśmy gotowi ratować domowe czy dzikie zwierzęta z wszelakich opresji. Można powiedzieć, że oprócz pożarów i wypadków to codzienność w naszej służbie - powiedział Mądry. Szop w środę oszczędził pracy strażakom, być może nie bez powodu. 4 maja, czyli dzień imienin świętego Floriana - patrona strażaków - strażacy mają swoje święto.
W ubiegłym tygodniu podobne zgłoszenie otrzymali strażacy z Żabowa w województwie zachodniopomorskim.
CZYTAJ WIĘCEJ: Szop zasnął na latarni. Zdjęli go strażacy, wszedł drugi raz
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KM PSP Gorzów Wlkp