Do Polski, za sprawą niżu znad Finlandii, napłynęło mroźne, arktyczne powietrze. Ponadto wyż, zlokalizowany nad Atlantykiem, blokuje nam dostęp do cieplejszych mas. To właśnie z tego powodu rankiem w dzień Bożego Narodzenia termometry wskazywały miejscami nawet -13 stopni Celsjusza.
Polska znajduje się pod wpływem wiru niżowego znad Finlandii, jednak od północnego zachodu wciska się nad kraj pogodny klin wyżowy związany z wyżem Belinda znad Atlantyku. Nad południowymi regionami kraju zalega zimny front, a nad północnymi krańcami - kolejny zimny wtórny front. Stąd dwa pasy opadów śniegu, jednak strategiczne znaczenie ma ten na południu, gdyż dosypie śniegu w górach.
Niż zaciągnął mroźne masy powietrza arktycznego, a wyż zaczyna budować blokadę dla ciepłych niżów znad oceanu. Po krótkiej odwilży i zamieszaniu wrócił konkretny mróz.
Pogodnie i bardzo mroźno
Bożonarodzeniowy poranek przyniósł na ogół pogodną aurę. Jedynie na południu zrobiło się pochmurno i padał śnieg. Wąski pas opadów zaznaczył się również od Kaszub po Suwalszczyznę.
Przez rozpogodzenia miejscami temperatura sięgała poniżej -10 stopni Celsjusza.
O godzinie 7.30 najzimniej było w Pile - termometry pokazały -12 st. C. Taka sama temperatura pojawiła się na Śnieżce. Niewiele więcej było w Szczecinie, Łodzi i Bydgoszczy, bo -11 st. C. Mieszkańcy stolicy na termometrach mogli zobaczyć -8 st. C.
Najcieplej było w Łebie, gdzie temperatura wyniosła 1 st. C.
Wiał zachodni i północno-zachodni wiatr. Na wschodzie chwilami był silniejszy.
Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/DWD