Wywołują dur brzuszny, są coraz bardziej oporne na antybiotyki. "Budzi to duży niepokój"

Bakterie powodujące dur brzuszny coraz bardziej oporne na antybiotyki
Coraz groźniejsze bakterie. Antybiotyki nie dają rady (materiał archiwalny)
Źródło: tvn24
Bakterie powodujące dur brzuszny, chorobę dotykającą blisko 11 milionów ludzi na świecie, stają się coraz bardziej oporne na działanie antybiotyków - poinformowali naukowcy z Uniwersytetu Stanforda w USA.

Dur brzuszny to choroba bakteryjna wywołana przez pałeczki Salmonella enterica w odmianie Typhi. Dotyka ona blisko 11 milionów ludzi i odpowiedzialna jest z ponad 100 tysięcy zgonów rocznie. Największe ryzyko zachorowania występuje w Azji Południowej i Południowo-Wschodniej, Afryce Północnej i Zachodniej oraz Ameryce Południowej. Leczenie antybiotykami przynosi zazwyczaj dobre rezultaty, jednak niektóre szczepy są oporne na działanie antybiotyków

Antybiotykooporne szczepy

Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda w USA przeprowadzili sekwencjonowanie, a więc dokładnie opisali budowę, genomu bakterii pochodzących z 3489 próbek krwi pobranych w latach 2014-2019 od mieszkańców Bangladeszu, Indii, Nepalu i Pakistanu z potwierdzonym durem brzusznym. Do analizy włączono także 4169 próbek wyizolowanych z 70 innych krajów w latach 1905-2018.

Szczepy charakteryzowano jako wielolekooporne (posiadające mutacje genów związane z opornością na antybiotyki pierwszego rzutu: ampicylinę, chloramfenikol, kotrimoksazol). Stwierdzono także obecność mutacji wskazujących na oporność na antybiotyki makrolidowe i chinolony.

Badania wykazały, że antybiotykooporne szczepy migrowały pomiędzy państwami co najmniej 197 razy od 1990 roku. Najczęściej występowały w Azji i Afryce, jednak pojawiały się także w Wielkiej Brytanii, USA i Kanadzie. Wnioski opublikowano na łamach "The Lancet Microbe".

- Prędkość, z jaką nastąpiło pojawienie się i rozprzestrzenienie silnie antybiotykoopornych szczepów Salmonella typhi w ostatnich latach, budzi duży niepokój i wskazuje na potrzebę szerzej zakrojonych działań prewencyjnych, zwłaszcza w krajach o największym ryzyku zachorowania - powiedział doktor Jason Andrews, autor badań.

Czytaj także: