Jak wskazują badacze, ciężarna Egipcjanka, której mumia znajduje się w zbiorach Uniwersytetu Warszawskiego, mogła być chora na raka. Wskazują na to nietypowe ślady ubytku kości czaszki. Naukowcy mają nadzieję, że analiza mumii może przyczynić się do rozwoju współczesnej onkologii.
Mumia z Uniwersytetu Warszawskiego odkrywa kolejną swoją tajemnicę. Dawniej przypisywane kapłanowi Hor-Dżehutiemu, szczątki okazały się należeć do kobiety, na dodatek ciężarnej. Teraz naukowcy znaleźli dowody na to, że Egipcjanka mogła być poważnie chora.
Nadzwyczajne uszkodzenia twarzoczaszki
- Podczas przygotowania czaszki badanej przez nas mumii do wydruków 3D, zwróciliśmy uwagę na duże ubytki w częściach kości twarzoczaszki, większe niż te, które zwykle powstają podczas zabiegów mumifikacyjnych - powiedziała Marzena Ożarek-Szilke, antropolożka i archeolożka z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM).
Podczas mumifikacji z ciała zmarłego usuwane były organy wewnętrzne, w tym mózg. Jego ekstrakcja następowała przez dziurki od nosa, co powodowało uszkodzenie niektórych kości, w tym kości sitowej. W czaszce tej Egipcjanki zauważono jednak znacznie większe ubytki.
Naukowcy zaczęli się zastanawiać, co mogło być przyczyną takich uszkodzeń. W projekt badania mumii zaangażował się prof. Rafał Stec z Kliniki Onkologii WUM, który wskazał, że Egipcjanka mogła być chora na raka nosogardzieli. Przemawiał za tym młody wiek kobiety oraz brak innej przyczyny zgonu, jak również inne przesłanki.
- Po pierwsze, nietypowe zmiany w obrębie kości nosogardzieli, które zgodnie z opiniami ekspertów zajmujących się badaniem mumii nie są typowe dla procesu mumifikowania - wyjaśnił. - Po drugie, opinie radiologów na podstawie tomografii komputerowej wskazujące na możliwość zmian w kościach na tle nowotworowym.
Starożytna onkologia
Na chwilę obecną, u mumii Egipcjanki podejrzewany jest nowotwór złośliwy, ale nie da się tego rozpoznać bez badania histopatologicznego. Naukowcy planują pobranie próbek tkanek i określenie przyczyny zachorowania. Dane zostaną następnie porównane z tymi pochodzącymi z innych próbek raka znalezionych u egipskich mumii.
Jak zaznaczył Stec, ludzie zapadali na raka także w czasach starożytnych, ale brak odpowiedniej diagnostyki uniemożliwiał ich identyfikację. Na dodatek większość nowotworów rozwija się w wieku podeszłym - chorzy bardzo często nie dożywali momentu ich rozwoju i umierali z innych przyczyn.
Sekrety warszawskiej mumii
Badacze mają nadzieję, że analiza mumii może stanowić cenne źródło informacji dla współczesnych onkologów. Jak wyjaśnił Stec, w ten sposób określony zostanie "podpis molekularny" raka, który będzie można porównać z obecnie występującymi nowotworami. Wiedza ta może dostarczyć badaczom cennych informacji o ewolucji nowotworów i być może wskaże dalsze kierunki badań zarówno w diagnostyce, jak i leczeniu raka.
Mumia została sprowadzona do Polski w XIX w. i początkowo uznawana była za należącą do kobiety. W okresie międzywojennym naukowcy odczytali hieroglify na trumnie, które wskazywały, że spoczywał w niej kapłan Hor-Dżehuti.
Dopiero w 2016 roku przeprowadzono tomografię mumii, które wskazywało na delikatną budowę szkieletu mumii. Kolejne badania potwierdziły płeć szczątków - była to kobieta. Na tym jednak się nie zakończyło: dalsze obrazy tomograficzne i RTG wykazały, że wewnątrz jej ciała znajdował się płód mający od 26 do 28 tygodni. To ostatnie odkrycie wywołało sporą burzę w środowisku archeologów, a niektórzy naukowcy wątpią w jego prawdziwość.
Źródło: PAP