Szerszenie azjatyckie bardzo szkodzą populacjom owadów w Ameryce Północnej. Każdego roku tamtejszy sektor rolniczy odnotowuje straty w kwotach setek milionów dolarów, ponieważ upraw nie ma kto zapylać. Chcąc rozwiązać problem, naukowcy postanowili sprawdzić, czy skuteczną metodą w ich odłowie byłyby pułapki z feromonami. Efekty okazały się zaskakujące.
Szerszenie mogą być zwabiane do pułapek za pomocą feromonów płciowych - wynika z nowego badania opublikowanego w czasopiśmie naukowym "Current Biology".
Inwazyjne i niebezpieczne
Szerszenie azjatyckie (łac. Vespa mandarinia) są w Ameryce gatunkiem inwazyjnym. O ile w ich rodzimych okolicach pszczoły przystosowały się do ich obecności, gatunek zasiedlający USA już niekoniecznie. Te niebezpieczne, największe szerszenie na świecie spowodowały, że populacje amerykańskich owadów znacząco ucierpiały. Oszacowano, że z ich powodu amerykański sektor rolniczy traci rocznie ponad 100 milionów dolarów, ponieważ uprawy nie są normalnie zapylane przez pszczoły.
Wiele osób często nazywa je "szerszeniami mordercami", ale jak zauważył autor badania James Nieh z wydziału nauk biologicznych na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego, nazwa ta ma wzbudzać jedynie niepotrzebną sensację.
- To drapieżniki, tak samo jak lwy i tygrysy. Ale lwów i tygrysów nie nazywamy mordercami - powiedział.
Schwytali tysiące osobników
Zespół Nieha stworzył serię pułapek, które wykorzystywały feromony do wabienia samców szerszeni. Aby jak najbardziej wzmocnić skuteczność sideł, wykorzystano mieszankę syntetycznych feromonów, wzmocnioną o naturalny feromon samicy szerszenia azjatyckiego. By dodatkowo przyciągnąć samców, każda pułapka była wyposażona w atrapę samicy. - Szerszenie były przyciągane i latały wokół pułapek, ale żaden z nich nie lądował, jeśli nie było tam niczego, co przypominałoby samicę - wyjaśnił.
Po ustawieniu pułapek w pobliżu jednej z kolonii szerszeni, znajdującej się w chińskiej prowincji Junnan, naukowcy odkryli, że najskuteczniejszy okazał się feromon przypominający samicę królowej. Jak podano w badaniu, składa się on z kwasu heksanowego, kwasu oktanowego i kwasu dekanowego.
- W najskuteczniejszą pułapkę złapało się ponad 16 razy więcej owadów niż w zasadzkę pozbawioną feromonów. Po pozostawieniu wszystkich na jeden dzień schwytaliśmy tysiące osobników - powiedział Nieh. Jak dodał, pułapki są łatwe do odtworzenia, a wykorzystane w nich substancje są powszechnie dostępne. Dzięki temu każdy mieszkaniec Ameryki może przy niewielkim wysiłku pozbyć się zagrożenia.
Metoda ma jednak ograniczenia
Choć jest to skuteczna metoda odłowu dużej liczby owadów w niewielkim okresie czasu, ma także wady - zauważył Allen Gibbs, profesor na wydziale nauk przyrodniczych Uniwersytetu Nevady w Las Vegas, który nie brał udziału w badaniach.
- Szerszenie łączą się w pary tylko na kilka miesięcy jesienią, więc sposób może być zastosowany tylko w tym czasie - zauważył Gibbs.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: xpixel/Shutterstock