Pierwsze poważne opady śniegu sparaliżowały ruch drogowy we wschodniej Szwecji, a zwłaszcza w Sztokholmie.
Mieszkańcy Sztokholmu w środę obudzili się w pokrytym grubą warstwą śniegu mieście. W nocy z wtorku na środę spadło od 5 do 10 cm białego puchu, a w ciągu dnia jeszcze go przybyło. W czwartek opady nie ustawały. Lokalni synoptycy mówią, że rzadko się zdarza, by było ich aż tyle w pierwszej połowie listopada.
Niektóre szkoły zostały zamknięte, ponieważ dzieci nie mogłyby się do nich dostać z powodu utrudnień na drogach.
"W związku ze śnieżycą i niepewną komunikacją, byliśmy zmuszeni zrobić dzień wolny od zajęć w szkole" - podał dyrektor jednej ze stołecznych placówek Lars-Göran Jacobsson w e-mailu do rodziców uczniów.
Wielogodzinne korki
Faktycznie sytuacja na drogach była fatalna.
- Jest bardzo niebezpiecznie - ostrzegał Staffan Waldu ze z służb ratowniczych w Kinda, gminie leżącej na południe od Sztokholmu.
- Przez 10 godzin stałam w korku, a mój znajomy, żeby dojechać z domu do pracy, spędził w samochodzie sześć godzin - mówiła mieszkanka miasteczka pod Sztokholmem.
Ci, którzy chcieli przesiąść się z samochodów do pojazdów stołecznej komunikacji miejskiej, musieli liczyć się z opóźnieniami, a także z ograniczonym dostępem do pojazdów. W centrum Sztokholmu kursowały tylko autobusy z numerami od 1 do 4.
Dosypie
W najbliższym czasie śnieżyca będzie przesuwała się na północ w stronę Gaevle (miasto nad Zatoką Botnicką), przez co spadnie tam 15 cm śniegu.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika The Local (@thelocalsweden) 8 Lis, 2016 o 10:48 PST
In other news, it\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\'s absolute snow pandemonium in Sweden. pic.twitter.com/McUVneG7tq
— Trinares (@TrickyMagician) 9 listopada 2016
Autor: AP,agr/map / Źródło: thelocal.se, gp.se, sverigesradio.se