W ciągu czterech lat w Hongkongu ponad dwukrotnie wzrosła liczba skarg mieszkańców na incydenty z dzikami. Władze chcą przeprowadzić sterylizację zwierząt, aby zmniejszyć ich populację.
Mieszkańcy gęsto zaludnionych terenów miejskich Hongkongu próbują znaleźć sposób na to, jak poradzić sobie ze zwiększającą się populacją dzików. Coraz częściej można je spotkać na drogach, w parkach, na osiedlach, a nawet w centrach handlowych i na lotniskach.
Wzrost liczby skarg mieszkańców
Na niektórych obszarach zamieszkanych przez ludzi, znajdujących się blisko parków i lasów, dziki szukają w koszach na śmieci resztek jedzenia. Władze do końca nie wiedzą, ile dzików znajduje się w Hongkongu. Wiadomo jednak, że wzrasta liczba skarg mieszkańców na ich obecność - w 2013 roku było ich 294, a w 2017 - już 738.
- Wielu mieszkańców, którzy do tej pory bardzo chętnie brali udział w różnych aktywnościach na świeżym powietrzu, już tego nie robi - powiedział Jeremy Young, radny kolonii Wzgórza Wiktorii. - Są przestraszeni. Nie chciałbyś wpaść na 110-kilogramową lochę z młodymi - dodał.
Pojawiają się drastyczne pomysły na to, jak sobie poradzić z dzikami. Organizacja Wild Boar 70 lobbuje za odstrzałem. Władze Hongkongu nie zamierzają jednak podejmować tak radykalnych kroków. Na razie postanowiły położyć większy nacisk na sterylizację oraz podawanie dzikom środków, które obniżą ich płodność. Chciałyby też zwiększyć świadomość mieszkańców, by nie dokarmiali zwierząt. Ponadto planują dokonać relokacji części dzików w bardziej odległe tereny oraz oznaczenia niektórych osobników nadajnikami GPS.
Roni Wong z Wild Boar Concern Group mówi, że ekspansja ludzi na zielonych terenach Hongkongu prowadzi do coraz częstszych konfrontacji między ludźmi i zwierzętami. - Ich siedliska powoli ulegają urbanizacji - mówił Wong.
Autor: dd/map / Źródło: The Washington Post, Reuters