Reporterka TVN24 Aneta Łuczkowska wybrała się do Świnoujścia, żeby "na własne uszy" ocenić, czy Bałtyk nie jest tu aby za głośny. Niemieccy turyści skarżą się na hałas, za który odpowiada... morze. Sprawa jest o tyle poważna, że Świnoujście może stracić status uzdrowiska.
- Morze jest spokojne, fale szumią delikatnie - relacjonowała w piątek z brzegu plaży w Świnoujściu reporterka TVN24.
Jednak podczas badań, które prowadzono w Świnoujściu latem, okazało się, że w strefie uzdrowiskowej, gdzie według prawa powinno być wyjątkowo spokojnie i cicho, jest zdecydowanie zbyt głośno. Nie tylko w ciągu dnia, lecz także nocą.
Wniosek jaki wyciągnięto był prosty: za taki stan rzeczy odpowiadają morze, wiejący nad nim wiatr, a także pokrzykujące mewy i szumiące drzewa.
Na hałasy skarżą się przede wszystkim turyści z Niemiec. Kiedy przyjeżdżają, żeby odpocząć do polskiego kurortu domagają się ciszy i spokoju po godz. 22.00.
Co stanowi prawdziwy problem?
Prawdziwym problemem wydaje się jednak to, co dzieje się w Świnoujściu latem, kiedy nad morze zjeżdżają się tłumy turystów. Gwar i głośną muzykę słychać wtedy we wszystkich ogródkach piwnych.
To rzeczywiście może przeszkadzać, ale czy przeszkadzać może szumiące morze?
- Ani loklanym urzędnikom, ani przyjezdnym nie przeszkadza szum morza, ale jeśli do Świnoujścia przyjedzie ktoś, kto bardzo literalnie potraktuje wymogi, może dojść do wniosku, że normy hałasu są przekroczone. Nie weźmie pod uwagę, że Świnoujście leży nad samym morzem, że wieje nad nim porywisty wiatr i nie zawaha się przed cofnięciem miastu statusu uzdrowiska, a to będzie się wiązało z wymiernymi stratami finansowymi wartości - mówi Łuczkowska.
Posłuchajcie, jak szumi Bałtyk w Świnoujściu i oceńcie, czy nie za głośno:
Autor: map//aq / Źródło: tvn24