USS Nimitz wyruszył na tradycyjne manewry na Pacyfiku. Misja lotniskowca ma aspekt nie tylko militarny, lecz również polityczny. Jednostka ma co prawda napęd atomowy, ale do napędzania urządzeń pomocniczych wykorzystuje biopaliwa. I właśnie ekologiczny charakter misji wzbudza mnóstwo emocji w amerykańskim Kongresie.
Manewry grupy lotniskowca USS Nimitz są kolejnym etapem wdrożenia w amerykańskiej marynarce projektu "zielonej floty". Obecna misja to pierwsza w historii tak duża operacja okrętu z napędem atomowym w warunkach morskich. Wcześniej ćwiczenia amerykańskiej armii z wykorzystaniem biopaliw było testowane w urządzeniach nabrzeżnych.
Droga zielona flota
Pomysł zielonej floty, który jest silnie propagowany przez administrację Baracka Obamy, wzbudził wiele kontrowersji. Projekt jest krytykowany przez Republikanów w amerykańskim Kongresie. Chodzi oczywiście o pieniądze. A te zdaniem krytyków projektu są horrendalne. W opinii oponentów pomysłu zielonej floty, amerykańskiej armii nie stać płacenie bajońskich kwot za biopaliwa.
Koszt niszczyciela
Cena ekologicznej mieszanki, która składa się z tradycyjnego paliwa oraz mixu olejów z alg i oleju spożywczego, wynosi 15 dolarów za galon. To zdecydowanie więcej niż cena konwencjonalnego paliwa, która wynosi 3,6 dolara za galon. W ubiegłym roku amerykańska armia zdecydowała się na zakup 450 tysięcy galonów biopaliw.
- Czytałem, że chcą przeznaczyć na ten projekt 1,8 miliarda dolarów. To tyle, co koszt budowy nowego niszczyciela. Nie mogę uwierzyć, że właśnie w ten sposób chcemy wydać pieniądze - powiedział senator John McCain.
Ekologiczne plany
W ubiegłym roku dowództwo amerykańskiego wojska zapowiedziało wykorzystanie energii odnawialnej na większą skalę. Według planu opracowanego wspólnie przez Pentagon, Departament Energii i Departament Obrony USA, do 2025 roku 25-30 proc. energii używanej przez armię USA ma pochodzić ze źródeł odnawialnych. O tyle samo ma spaść zużycie paliw kopalnych.
Autor: adsz/mj / Źródło: guardian.co.uk