Właśnie mija 46 lat od pierwszego lądowania na Księżycu. Jak napisał Barack Obama po śmierci Neila Armstronga, lądowanie Apollo 11 było "ludzkim osiągnięciem, które nigdy nie zostanie zapomniane". Teraz już wiadomo jakie słowa by padły, gdyby misja się nie powiodła.
21 lipca 1969 r. o godz. 4.56 czasu polskiego Neil Armstrong jako pierwszy człowiek postawił stopę na Księżycu. Wraz z drugim astronautą Edwinem Aldrinem spędził na powierzchni Srebrnego Globu ponad 21 godzin, z czego 2,5 godziny poza lądownikiem.
A co by było, gdyby astronautom nie udało się wrócić na Ziemię?
Publikacja amerykańskich archiwów narodowych zdradza, co powiedziałby wtedy ówczesny prezydent Richard Nixon.
Mowa Nixona
Mowa zaczyna się od słów:
"Los chciał, żeby ludzie, którzy wyruszyli na Księżyc, aby go w spokoju eksplorować, pozostaną tam, aby w spokoju spoczywać. Ci dzielni ludzie, Neil Armstrong i Edwin Aldrin, wiedzą, że już nie ma nadziei, abyśmy ich odzyskali. Ale wiedzą też, że ich poświęcenie dało ludzkości nadzieję".
W dalszej części możemy przeczytać:
"W dawnych czasach ludzie, patrząc w gwiazdy, widzieli w konstelacjach swoich herosów. W dzisiejszych czasach robimy tak samo, jednak nasi herosi są epickimi bohaterami z krwi i kości".
Mowa została napisana przez Williama Safire'a, który później został felietonistą w "New York Times".
Misja Apollo 11
Misja Apollo 11 była piątym z kolei lotem załogowym w ramach programu Apollo, który okazał się największym – jak dotychczas sukcesem – w historii bezpośredniej eksploracji Układu Słonecznego przez człowieka. Zakończyła też wyścig z ówczesnym ZSRR o to, kto pierwszy umieści człowieka na Księżycu i zrealizowała cel wyznaczony przez prezydenta Johna Kennedy’ego w 1961 r. W przemówieniu do Kongresu zapowiedział on wówczas, że „przed upływem obecnej dekady człowiek wyląduje na Księżycu i powróci bezpiecznie na Ziemię”.
Załogę stanowiło trzech astronautów: dowódca Neil Armstrong, pilot modułu dowodzenia (Command Module - CM) Michael Collins i pilot modułu księżycowego Lunar Module (LM) Edwin „Buzz” Aldrin. Trzeci człon serwisowy Service Module (SM) służył do zaopatrywania pozostałych w energię elektryczną i tlen. Do powrotu na Ziemię przewidziany był tylko moduł dowodzenia. Wszyscy astronauci mieli już za sobą loty na orbicie okołoziemskiej.
Trudności
Pierwsza podróż na Księżyc nie przebiegała bez trudności i niebezpieczeństw, które groziły nawet życiu astronautów. Apollo 11 wystartował z Centrum Lotów Kosmicznych im. Kennedy’ego na Merritt Island, na Florydzie, 16 lipca wyniesiony przez specjalnie skonstruowaną dla tego programu trzystopniową rakietę Saturn V.
Manewr lądowania na Księżycu okazał się wysoce ryzykowny. Po oddzieleniu się lądownika LM Eagle z Armstrongiem i Aldrinem od modułu dowodzenia komputer pokładowy kilkakrotnie wprowadzał astronautów w błąd, a ponadto sygnalizował przeciążenie zadaniami.
Improwizacja
W końcowej fazie schodzenia na powierzchnię Księżyca okazało się, że wybrane uprzednio miejsce lądowania na księżycowym stosunkowo płaskim Morzu Spokoju jest w rzeczywistości usiane głazami. Groziło to uszkodzeniem lądownika, lub nawet katastrofą.
Armstrong musiał przejąć stery i przy pomocy Aldrina, który podawał mu na bieżąco wysokość i szybkość schodzenia, zmienił miejsce lądowania i pomyślnie osadził lądownik na powierzchni 20 lipca o godz. 22.17 czasu polskiego.
Po wylądowaniu okazało się jednak, że dodatkowe manewry pochłonęły więcej paliwa niż przewidywał program. Rezerwy pozwalały na zaledwie 25 sek. pracy silnika przy starcie do drogi powrotnej. Gdyby coś poszło nie tak, Armstrong i Aldrin pozostaliby na Księżycu na pewną śmierć.
Najważniejszy krok w historii
Na szczęście start do krążącego po orbicie wokółksiężycowej modułu dowodzenia z Collinsem na pokładzie odbył się bez zakłóceń, ale zarówno astronauci podczas pobytu na Księżycu jak i kontrolerzy na Ziemi zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Przy kolejnych misjach programu Apollo inżynierowie NASA znacznie zwiększyli ilość paliwa w lądowniku, aby zapewnić astronautom margines bezpieczeństwa.
Schodząc po drabince lądownika Lunar Module (LM) Armstrong wypowiedział słynne już zdanie: „To mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości”.
Po zejściu na powierzchnię Księżyca Armstrong stwierdził, że jest pokryta warstwą drobnego pyłu „przypominającego proszek”.
Armstrong i Aldrin podczas 2 godzin i 31 minut, które spędzili poza lądownikiem wykonali wiele zdjęć, przeprowadzili eksperymenty i pomiary oraz rozstawili cały zestaw aparatury naukowej. Zabrali też ze sobą łącznie 21,5 kg próbek skał księżycowych.
Ostatnia chwila grozy
Podczas startu przeżyli kolejną chwilę napięcia, kiedy Aldrin przypadkowo uszkodził klawisz przycisku systemu niezbędnego do uruchomienia silnika. Uratowali się wciskając przycisk długopisem. Dalsza podroż powrotna odbyła się już, na szczęście, bez większych zakłóceń.
Autor: ab/map / Źródło: i100.independent.co.uk, PAP
Źródło zdjęcia głównego: NASA