Właściciele mazurskich marin wycinają lód piłami spalinowymi. Chcą jak najszybciej zrzucić na wodę łodzie, jachty i motorówki. Pierwsze rezerwacje są już na kwiecień, a lód na jeziorach nadal trzyma.
Mieszkańców Mazur nie dziwią odgłosy pił spalinowych dobiegającyce znad jezior. - Nie są zaskoczeni, bo mówią, że kiedy na mazurskich jeziorach od kilku lat się piłuje, to znaczy, że wiosna nadeszła i to jest często lepszy wyznacznik niż kalendarz - mówi reporter TVN24 Adam Krajewski.
Miejsce w przystaniach jest potrzebne, bo nie wszystkie prace przed zwodowaniem można przeprowadzić w hangarze. Tymczasem na jeziorach nadal trzyma lód. Dlatego właściciele marin uwalniają od niego okolice pomostów. Przygotowanie jednej przystani zajmuje około 3 dni.
Pierwsze żagle z początkiem kwietnia?
- Wygląda to tak, że wycina się taki kilkumetrowy pas, wsuwa się ten wycięty lód pod krę, która zalega na pozostałej części jeziora, i otrzymuje się pas wody wolny od lodu - relacjonuje z Giżycka reporter Adam Krajewski.
O przygotowanie przystani trzeba zadbać już teraz, bo niedługo żeglarze zaczną wypływać na jeziora. Jeśli utrzyma się ładna pogoda z wysokimi temperaturami, pierwsi z nich mogą się pojawić za dwa tygodnie. - W tej chwili mamy już chyba na 15 kwietnia zamówienia na jachty - mówi Marian Bełbot, właściciel przystani w Giżycku.
"Przybywa jachtów, czasu-nie"
Przyspieszanie rozpoczęcia sezonu wiosną i opóźnianie zakończenia go jesienią to sposób właścicieli marin na zoptymalizowanie zysków i uniknięcie strat, które latem może spowodować kapryśna pogoda.
- Zaczęło się od tego, że co roku przybywa trochę jachtów, czasu - nie. Trzeba to było jakoś pogodzić. kiedyś zawsze był problem - mówi Marian Bełbot. - Stąd pomysł taki, żeby przyspieszyć wiosnę. Jesli jest lód na jeziorze jest za gruby, to tniemy piłą i zawsze mamy dodatkowy tydzień-dwa tygodnie - dodaje.
Autor: js/mj / Źródło: tvn24