Do dwóch akcji przystępowali w ostatnich godzinach ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W nocy z soboty na niedzielę sprowadzali z Orlej Perci czterech zagranicznych turystów. Wcześniej, w sobotę pomocy wymagał turysta, który w Wielkim Wołowym Żlebie złamał nogę. Sytuację w górach i przygotowanie turystów do wędrówek komentował w TVN24 Bartłomiej Gąsienica-Józkowy, ratownik TOPR.
Bartłomiej Gąsienica-Józkowy opowiadał o akcji rozpoczętej w nocy z soboty na niedzielę, kiedy to ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego sprowadzali z Orlej Perci czterech obcokrajowców. - Przed godziną 23 dostaliśmy zgłoszenie, że czwórka turystów znajduje się w miejscu, które nie do końca byli w stanie określić. Zlokalizowaliśmy ich przez aplikację "Ratunek", że są w rejonie Orlej Perci - mówił TOPR-owiec. W akcji uczestniczyło 11 ratowników.
Akcja ratunkowa w rejonie Orlej Perci
Jak stwierdził Gąsienica-Józkowy, turyści byli nieświadomi tego, jaki szlak wybrali. - Nie wiedzieli, gdzie są, jak zejść. Nagle nastąpiło załamanie pogody, zaczął padać mocny deszcz, zrobiło się im chłodno. Zobaczyli strome przepaście i łańcuchy, więc zawołali o pomoc - opowiadał. - Wyprawa była trudna dlatego, że panowie byli w ogóle nieprzygotowani na wyjście w Tatry. Część z nich była w krótkich spodenkach, bez jakichkolwiek kurtek przeciwdeszczowych, czapek, rękawiczek. Nie mieli nic, co by mogło wskazywać, że są to turyści wybierający się na wędrówki w Tatry - dodał.
Akcja ratunkowa zakończyła się o godzinie 10 w niedzielę. - Oni nie mieli nic, musieliśmy przynieść suche ciuchy, które dostarczyć też nie było łatwo, bo padał cały czas mocny deszcz. Trzeba było ich ogrzać i spróbować sprowadzić. Na szczęście obeszło się bez znoszenia, zeszli o własnych siłach, ale nie było to łatwe - relacjonował rozmówca TVN24. Zdaniem ratownika turyści w takich warunkach nie przeżyliby do rana.
Sobotnia akcja w Wielkim Wołowym Żlebie
Wcześniej, w sobotę, ratownicy wyruszyli po turystę, który w Wielkim Wołowym Żlebie złamał nogę. Początkowo, z uwagi na niski pułap chmur, nie mogli dotrzeć bezpośrednio do poszkodowanego śmigłowcem, dlatego na pomoc pospieszyła 14-osobowa piesza wyprawa.
Ostatecznie chmury ustąpiły i poszkodowany został śmigłowcem zabrany do szpitala w Zakopanem.
Tatry. Podsumowanie lata 2021. Akcje ratunkowe
Jak informowali w piątek w mediach społecznościowych TOPR-owcy, w trakcie tegorocznego sezonu wakacyjnego ratownicy wyruszali z pomocą 337 razy. "Zorganizowano 95 dużych wypraw ratunkowych oraz 217 akcji. W 102 przypadkach do działań użyto śmigłowca TOPR" - napisali. Zdecydowana większość zdarzeń dotyczyła turystów pieszych - 319. Doszło ponadto do ośmiu wypadków wspinaczkowych i jednego jaskiniowego.
Ratownicy TOPR udzielili pomocy 380 osobom. 119 ratowanych doznało poważnych obrażeń lub zachorowań, 148 - lekkich. Jeden wypadek miał skutek śmiertelny. "Najczęstszą przyczyną wypadków były upadki/potknięcia i zachorowania" - napisali na Faceooku.
W stosunku do poprzednich lat odnotowano znaczny wzrost liczby wypadków - o ponad sto w porównaniu do 2020 roku i ponad 60 do wakacji 2019.
Warunki w Tatrach
W Tatrach panują niekorzystne warunki do uprawiania turystyki. "Na szlakach jest mokro i ślisko, a na odcinkach leśnych miejscami może zalegać błoto. W wyższych partiach Tatr mogą występować oblodzenia. Dodatkowym utrudnieniem jest niski pułap chmur, który ogranicza widzialność i utrudnia orientację w terenie, co może być przyczyną pobłądzeń" - pisze na stronie internetowej w niedzielę Tatrzański Park Narodowy.
Źródło: TVN24, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock