11 osób zginęło we wschodnich Chinach po tym, jak w następstwie przejścia tajfunu Haikui runęła zapora na zbiorniku Shenjiakeng. Wezbrana woda zmyła całą wioskę. Śmierci udało się uniknąć mieszkance prowincji Jiangxi, młodej kobiecie w połogu. Strażacy ewakuowali ją z odciętego, grożącego zawaleniem domu.
Do tragedii doszło we wschodniochińskiej prowincji Zhejiang w piątek rano (godz. 24.00 w nocy z czwartku na piątek naszego czasu). O tej porze większość mieszkańców wioski położonej przy zaporze na zbiorniku Shenjiakeng jeszcze spała. To zdecydowało o dużej liczbie ofiar. Zginęło 11 osób, a 27 zostało rannych.
"Nic nie zostało"
Akcja ratunkowa zakończyła się w sobotę rano, kiedy odnaleziono ostatnie ciała ofiar, zniesione przez prąd na odległość kilometra od zbiornika.
Po tym, jak zapora runęła, wezbrana woda dosłownie zmyła wieś. Zalanych zostało 80 gospodarstw.
- Z okien mojego domu, zobaczyłem wodę spływającą w dół, więc wybiegłem. Zaraz po tym, jak uciekłem przed powodzią, mój dom się zawalił. Nic nie zostało - opowiadał jeden z mieszkańców.
Woda uwięziła kobietę po porodzie
Szczęśliwie zakończyła się natomiast akcja ratunkowa, którą przeprowadzono w piątek w prowincji Jiangxi. W nisko położonej wiosce Xinqiao, zalanej po ulewach wywołanych przez Haikui, woda uwięziła kobietę w jednym z zagrożonych zawaleniem domów.
Budynek miał naruszone przez powódź fundamenty, ale kobieta nie mogła go opuścić, bo zaledwie kilka dni wcześniej urodziła dziecko.
Po linie dostali się doodciętego domu
Strażacy z ponaddwudzistometrowej odległości rzucili linę z zaczepem na taras domu. Kiedy udało się ją zamocować, jeden ze strażaków dostał się przy jej pomocy do budynku. Po półgodzinnej akcji kobietę przeniesiono w bezpieczne miejsce.
Tajfun Haikui, który dotarł do prowincji Zhejiang w środę, wywołał ulewne deszcze we wschodnich Chinach i spowodował śmierć w sumie 17 osób. 2,17 mln osób zostało ewakuowanych.
Autor: js/map / Źródło: Reuters TV