Rząd zmienia przepisy, by wyniki testów antygenowych na COVID-19 były uznawane. Są tańsze i szybciej dają wynik niż testy PCR, ale mają swoje minusy.
W sobotę Ministerstwo Zdrowia poinformowało o blisko 22 tysiącach nowych potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2. To najwyższy dzienny bilans od początku epidemii w naszym kraju. Wykonano prawie 60 tysięcy testów.
Zakażeń będzie wykrywanych więcej, bo rząd wprowadza badania antygenowe. Jak mówił na piątkowej konferencji prasowej szef resortu zdrowia Adam Niedzielski, testy tego rodzaju mają być używane na szpitalnych oddziałach ratunkowych i w izbach przyjęć.
- Chcemy również wykorzystać to w nocnej pomocy lekarskiej - dodał. - To jest bardzo ważna zmiana. Zmiana, która umożliwi testowanie bez konieczności potwierdzania testem PCR - wyjaśniał.
Wynik poznamy "bardzo szybko"
Tak zwane testy PCR to te wykonywane dotychczas, a antygenowe mają być tak samo ważne. Są od nich tańsze i szybciej dają wynik, nawet już po kilkunastu minutach. Przede wszystkim nie trzeba ich wieźć do laboratorium, będzie mógł go wykonać na miejscu każdy lekarz.
- Będziemy mieli bardzo szybko wynik, zwłaszcza że ci chorzy pojawiają się w jednostkach, które do tej pory nie były przygotowane do leczenia pacjentów z COVID - podkreślał krajowy konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych profesor Andrzej Horban.
Na przykład w Beskidzkim Centrum Onkologii w Bielsku-Białej. - Jesteśmy szpitalem onkologicznym, więc pacjent przywieziony z podejrzeniem COVID-u powoduje, że my czekamy na pomoc innych z zewnątrz - zwracał uwagę Lech Wędrychowicz, ordynator szpitala.
Nie są bez minusów
Testy antygenowe mają być pomocą tam, gdzie lekarze muszą natychmiast wiedzieć czy mają do czynienia z osobą zakażoną. Chodzi na przykład o rodzące kobiety. Czekanie kilka godzin na tradycyjny wynik badania w tym wypadku nie wchodzi w rachubę. Problem polega jednak na tym, że testy antygenowe mają też słabe strony, przede wszystkim te dostępne na rynku nie są tak dokładne jak testy PCR.
Jak zaznaczał doradca Głównego Inspektora Sanitarnego prof. Włodzimierz Gut, "wynik dodatni pojawia się po zakaźności, czyli najpierw pacjent jest w stanie zakażać, potem dopiero będzie wynik dodatni".
Wiele więc zależy, jakie dokładnie testy rząd uzna za wiarygodne. Na to pytanie nie znamy jeszcze odpowiedzi.
Komunikat ministra
Jak przekazał w niedzielę na Twitterze minister zdrowia Adam Niedzielski, "nowa definicja przypadku COVID-19 na potrzeby nadzoru epidemiologicznego traktuje już test antygenowy jako wystarczające potwierdzenie zachorowania".
Nowa definicja przypadku COVID-19 na potrzeby nadzoru epidemiologicznego traktuje już test antygenowy jako wystarczające potwierdzenie zachorowania.https://t.co/NiSYDFb22t
— Adam Niedzielski (@a_niedzielski) November 1, 2020
Zobacz cały materiał:
Autor: Marek Nowicki, ps, anw / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN