- Ten rok ma szansę niestety być albo na pierwszym, albo na drugim miejscu, jeżeli chodzi o bycie najcieplejszym w historii pomiarów - mówiła na antenie TVN24 fizyk atmosfery Joanna Remiszewska-Michalak. Jak przyznała, nie będzie miała na to wpływu ograniczona emisja podczas wiosennego lockdownu, związanego z pandemią COVID-19.
Kilka dni temu do wybrzeży Arktyki dotarł niemiecki lodołamacz MOSAiC Expedition, którego zadaniem będzie badanie klimatu tego regionu. Kiedyś dotarcie na biegun północny było nie do pomyślenia, a teraz stało się realnym scenariuszem.
- Zjawiska, które obserwujemy w Arktyce, czyli ten zanik pokrywy lodowej, który zbliża się do rekordu, bądź generalnie oscyluje wokół wartości niskich, jest bardzo niebezpieczny dla nas wszystkich. Wydaje się, że ta Arktyka jest tak daleko, ale to jest nasze srebro rodowe. Tak można powiedzieć w kontekście klimatu - przekonywała na antenie TVN24 w programie "Wstajesz i weekend" fizyk atmosfery doktor Joanna Remiszewska-Michalak.
"Świat jest bardzo gorący"
- Generalnie to co się dzieje w tym roku, jest bardzo niebezpieczne dlatego, że ma on szansę niestety być albo na pierwszym, albo na drugim miejscu, jeżeli chodzi o bycie najcieplejszym rokiem w historii pomiarów. Dlatego, że pierwsze półrocze, o którym my już dobrze wiemy, które jest badane, pokazuje, że świat jest bardzo gorący - mówiła ekspert.
Zdaniem Remiszewskiej-Michalak tego faktu nie zmienia to, że pogoda w Polsce w lipcu utrzymywała się w granicach normy. - Lipiec mieliśmy ani chłodny, ani ciepły. On był po prostu normalny w sensie temperatury w Polsce - tłumaczyła, dodając, że pod tym względem znaczenie miało to, że na świecie pierwsze pół roku było bardzo gorące. - Mieliśmy bezprecedensowe upały na Syberii, mieliśmy gorącą Australię, generalnie Azja jest bardzo gorąca - mówiła fizyk.
CZYTAJ WIĘCEJ: Syberia przegrzewa się i płonie. "To, co się dzieje w Arktyce, nie pozostaje na jej terenie"
Lockdown nie miał znaczącego wpływu
Ekspertka mówiła, że świat jest coraz bardziej podgrzewany. - To spowolnienie, które w emisjach rzeczywiście zauważyliśmy w czasie przymusowego lockdownu, niestety nie będzie miało znaczącego wpływu na to, jak będzie wyglądał ten rok - przekonywała Remiszewska-Michalak.
Jak mówiła ekspertka, pory roku w Polsce ulegają zmianom.
- Oprócz tych czterech głównych, mamy jeszcze przedzimie i przedwiośnie. W Polsce zimę mamy bardzo łagodną. Ta potrafi się czasami przesunąć, chłody nas nawiedzają, tak jak obserwowaliśmy w tym roku, w marcu - tłumaczyła Remiszewska-Michalak. Dodała, że w Polsce nadal będą występować okresy chłodne ze względu na nasze położenie geograficzne.
Z Arktyką związane są też długotrwałe fale chłodu, których my także doświadczaliśmy.
- Prąd strumieniowy, wynikający z różnicy temperatury między Arktyką a rejonami zwrotnikowymi, reguluje przepływ niżów i wyżów w naszych szerokościach geograficznych. Jeżeli ten prąd słabnie, to te bąble chłodnego powietrza mogą zalegać nad naszą częścią Europy, tak samo jak długotrwałe fale gorąca. Szacuje się, że do końca tego wieku około jedna trzecia ludzkości będzie żyła w obszarach, gdzie temperatura będzie oscylowała w granicach 30 stopni Celsjusza. To już pokazuje, w jaką stronę zmierzamy jako świat - tłumaczyła Remiszewska-Michalak.
Zobacz całą rozmowę z ekspertką:
Autor: dd/map / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock