Silne porywy wiatru, powodzie błyskawiczne i gigantyczne kule gradu - z tak ekstremalną pogodą mierzyli się w weekend mieszkańcy północnych i środkowo-północnych regionów Włoch. W okolicach Rzymu z tego powodu zginęły cztery osoby.
W sobotę na kempingu w Marina di Massa w Toskanii doszło do wypadku, w którym z powodu silnego wiatru na namiot pełen osób zawaliło się drzewo. Zginęły dwie siostry w wieku trzech i 14 lat. Ranna została także trzecia z sióstr - została przewieziona do szpitala, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Według relacji świadków porywy były tak silne, że drzewo zostało wyrwane z korzeniami.
- Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci tym incydentem, a administracja robi wszystko, co możliwe, aby pomóc rodzinie, mamy nadzieję, że dziewczyna przewieziona do szpitala wkrótce wyzdrowieje - mówił burmistrz regionu Francesco Persiani.
Z kolei w niedzielę śmierć poniosło dwoje niemieckich turystów - 45-letni mężczyzna i 67-letnia kobieta. Z powodu powodzi na drodze krajowej w pobliżu Bolzano w Południowym Tyrolu doszło do zderzenia samochodu rodzinnego z ciężarówką. Autem podróżowały cztery osoby, w tym jedno dziecko.
Było groźnie
Jak informowali włoscy meteorolodzy, superkomórki burzowe zaczęły formować się już w piątek. W regionie Wenecji Euganejskiej doszło do kilku powodzi błyskawicznych.
W mieście Varese woda powodziowa porwała 38-letniego mężczyznę, którego do tej pory nie udało się odnaleźć. Pojawiły się też spore problemy komunikacyjne, zarówno w transporcie drogowym jak i kolejowym. W poniedziałek większość dróg była już przejezdna, jednak linie kolejowe pozostają zamknięte.
W regionie Lombardii doszło do silnego gradobicia. Lokalne media podały, że kule gradowe miały wielkość kurzych jajek. W Bergamo strażacy przez długi czas oczyszczali z nich drogi.
Autor: kw / Źródło: ENEX, severe-weather.eu, thelocal.it