Naukowcy z Uniwersytetu Bristolskiego zbadali, jak śpiewanie wpływa na wydzielanie kropelek powietrza mogących doprowadzić do zakażenia koronawirusem. Wstępne analizy pokazują, że pod tym względem śpiew w zestawieniu z mówieniem znacząco się nie różnią. Wszystko zależy jednak od tego, jak głośna jest dana osoba.
Naukowcy z Uniwersytetu Bristolskiego w ramach projektu Perform przeanalizowali ilość aerozoli i kropli generowanych przez śpiewaków. W badaniu wzięło udział 25 profesjonalnych wykonawców różnych płci, narodowości, w różnym wieku, śpiewających muzykę teatralną, gospel, jazz, pop i operę. Jak zaznacza BBC News, opublikowano na razie wstępne ustalenia, które wymagają dodatkowej weryfikacji.
Badane osoby wykonały indywidualny szereg ćwiczeń. Te obejmowały mówienie i śpiewanie "100 lat" w różnych wysokościach głosu oraz na różnym poziomie głośności na sali wolnej od innych aerozoli.
Kluczowy był poziom głośności
Badacze odkryli, że największy wpływ na ilość wytwarzanego aerozolu miał poziom głośności. Istniała pewna niewielka różnica między mówieniem a śpiewaniem na podobnym, niezbyt głośnym poziomie. Natomiast śpiewanie lub krzyczenie na najgłośniejszym poziomie mogło już wytworzyć nawet 30-krotnie większą ilość aerozoli.
- Nasze badania dostarczają podstaw naukowych dla zaleceń w przestrzeniach, w których obcuje się ze sztuką, tak, by te były bezpieczne zarówno dla wykonawców, jak i widzów. Można tego dokonać poprzez zapewnienie odpowiedniej wentylacji. Zmniejsza ona ryzyko przenoszenia wirusa w powietrzu - powiedział profesor chemii fizycznej Jonathan Reid z Uniwersytetu Bristolskiego, który jest autorem badań, wspieranych przez rządową agencję Public Health England.
Potrzeba kolejnych badań
Jak przekazał doktor Rupert Beale z Instytutu Francisa Cricka, te badania pokazują, że nie ma nadmiernego ryzyka transmisji koronawirusa poprzez śpiewanie. - Jednak zarówno głośna mowa, jak i śpiew niosą za sobą ryzyko. Badania te potwierdzają możliwość bezpiecznego przeprowadzenia występu, o ile da się zapewnić odpowiedni dystans społeczny i wentylację - dodał.
- Ryzyko jest zwiększone, gdy grupa wykonawców śpiewa razem, np. występując dla publiczności, czy to w kościołach, czy na salach koncertowych, czy w teatrach. To dobre badania, ale nie do końca reprezentatywne dla rzeczywistej dynamiki całego chóru, która wymaga kolejnych analiz - przekonywał doktor Julian Tang z Uniwersytetu Leicester, dodając, że potencjalnego ryzyka nie należy zbytnio lekceważyć.
Autor: dd/map / Źródło: BBC News
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock