W ten weekend w ciągu zaledwie 36 godzin w Moskwie spadło więcej śniegu niż zazwyczaj przez cały luty. Śnieżyca uderzyła w mieszkańców stolicy, przez co kilka osób zostało rannych, a jedna zmarła.
W ciągu trzech dni zostały pobite historyczne rekordy. Do walki ze śnieżycą postawiono praktycznie wszystkie służby, a na ulicach stanęły całe sznury samochodów.
Ofiara zimy
Burmistrz Moskwy Siergiej Sobjanin stwierdził, że była to "śnieżyca stulecia". W całej metropolii pod zwałami ciężkiego śniegu runęło ponad 2000 drzew. Pod jednym z nich zginął mężczyzna, przygnieciony konarem i porażony prądem z zerwanej linii wysokiego napięcia.
W poniedziałek termometry wskazały -12 stopni Celsjusza, a władze miasta zarządziły, by dzieci nie szły do szkoły. Mieszkańców Moskwy zachęcano do tego, by zostawili samochody na rzecz środków transportu publicznego.
- Ledwie wyszłam z domu i już fiknęłam koziołka, bo śnieg i lód pozostają na drogach - stwierdziła Lilia Belkina. - Naprawdę ciężko jest też przejść przez ulicę - dodała.
Upragniona poprawa
W niedzielę wieczorem dyrektor Centrum Hydrometeorologicznego Roman M. Vilfand przyznał, że najgorsze już minęło.
- Możemy stwierdzić, że najgorsze już za nami. To było naprawdę porządne. Dziś wieczorem śniegu będzie już mniej - zapewniał. - Powodem tego osłabienia opadów jest gwałtowny wzrost ciśnienia: ze wschodu napływa do nas front wysokiego ciśnienia, co doprowadzi do licznych rozpogodzeń - dodał.
Autor: sj / Źródło: reuters, pap, ABC News