Kiedy w sobotę 6 października przelatywał nad nim Terra, jeden z satelitów NASA, kamczacki wulkan Szywiełucz spokojnie "spał". Zaledwie dwie godziny później obudził się, co udało się uwiecznić innemu satelicie NASA.
We sobotę 6 października dwa należące do NASA satelity - obserwujący Ziemię Terra i studiujący obieg wody Aqua - przyglądały się temu samemu miejscu. Kiedy pierwszy z nich o godz. 2.00 czasu polskiego przelatywał nad Kamczatką, dużym półwyspem w azjatyckiej części Rosji, tamtejszy wulkan Szywiełucz nie wykazywał żadnych oznak aktywności. Dwie godziny później, kiedy "wizytował" go satelita Aqua, pluł już dymem i pyłem.
220 km wędrówki
Jak poinformowały lokalne służby monitorujące kamczackie wulkany, szara smuga wzbiła się na wysokość 3 km ponad poziom morza i przebyły odległość 220 km. W chwili, kiedy fotografował ją Aqua, zdążyła przebyć 90 km w kierunku południowym, z lekkim odchyleniem na południowy wschód. Nad Zatoką Kamczacką, kłęby dymu i pyłu "skręciły" na wschód, ponieważ zmienił się kierunek wiatru.
Szywiełucz to najdalej wysunięty na północ wulkan Kamczatki. Wznosi się na wysokość 3283 m n.p.m. Powstał około 70 tys. lat temu i jest bardzo aktywny. Ostatni raz wybuchł w 2010 roku.
Autor: map/rs / Źródło: NASA