Śledczy ustalili przyczynę pożarów, z którymi od kilku tygodni walczą mieszkańcy przedmieść Sydney. Najprawdopodobniej ogień zaprószyło wojsko w trakcie ćwiczeń. Już teraz setki Australijczyków porzuciły swoje domy w obawie przed pożarami. Rozprzestrzenianiu się ognia sprzyja silny wiatr, osiągający w porywach 130 km/h.
Pożar wybuchł 16 października niedaleko miasta Lithgow, na zachód od Sydney. W pobliżu znajduje się baza treningowa Departamentu Obrony, a ogień "rozprzestrzenił się w następstwie manewrów sztabowych" - podały służby pożarnicze. Ministerstwo odmówiło komentarza, ale wcześniej potwierdziło, że w czasie ćwiczeń 16 października doszło do wybuchu.
Zniszczone domy i ewakuacje
Do tej pory ogień spalił dziesiątki tysięcy hektarów terenów i tylko w ubiegłym tygodniu spowodował zniszczenie ponad 200 domów. W pożarach nikt nie zginął.
We wtorek obniżono poziom alarmowy z najwyższego i wydawało się, że sytuacja powoli się stabilizuje. Niespodziewanie jednak w środę wzrosła temperatura i zerwał się silny wiatr, osiągający w porywach 130 km/h. Ściana ognia sunie na Sydney.
Autor: pk/mj / Źródło: Daily Mail, ENEX