Deszcz i porywisty wiatr rozszalały się w poniedziałek i we wtorek na zachodnim wybrzeżu Kanady, powodując m.in. przerwy w dostawie prądu. Za ich nadciągnięcie odpowiada słabnący były tajfun Roke. Ten sam, który w ubiegłym tygodniu spustoszył Japonię.
Roke, już jako burza, szalał nad Kanadą od poniedziałku. Najmocniej dał się we znaki obywatelom położonej na północ od wyspy Vancouver wyspy Solander.
Tam wiatr wiał z prędkością 169 km/h. Podmuchy wiatru o sile huraganu odnotowano również w innych miejscach Kolumbii Brytyjskiej, jednej z kanadyjskich prowincji.
Brak prądu, rejsy wstrzymane
- Burza spowodowała przerwy w dostawie prądu u ponad 20 tys. Kanadyjczyków - podał serwis CBC News.
Doprowadziła także do podniesienia się poziomu wód w okolicznych akwenach. Część rejsów, a wśród nich te, które odbywały się z Vancouver do stolicy Kolumbii Brytyjskiej - Victorii, została odwołana.
We wtorek rano, kiedy Roke słabł w pobliżu Alaski, siła wiatru była już o połowę mniejsza. Meteorolodzy prognozują, że w środę sytuacja w centalnej i północnej części wybrzeża Kolumbii Brytyjskiej uspokoi się dzięki wpływowi ośrodka wysokiego ciśnienia. Jednak już w czwartek pojawią się nad Kanadą kolejne burze.
Autor: map/ms / Źródło: accuweather.com