Deszcz, który spadł podczas burz w północnym Teksasie w USA, wywołał powódź. Najbardziej ucierpiało Dallas. Tam ulewne deszcze, wespół z wichurami, spowodowały uszkodzenia domów, zerwanie linii energetycznych oraz zablokowały ulice.
W północnym Teksasie pogoda nie rozpieszczała. W czwartek ok godz. 15.30 przez okolicę przeszły burze. Skala opadów była tak duża, że wywołała powodzie i liczne zniszczenia w regionie. Bardzo mocno wiało. Najmocniej ucierpiało miasto Dallas.
Wyrwane dachy, wybite okna
Opady, a także wichury zniszczyły domy mieszkańców. Podczas burz szyby wypadały z okien. Porywisty wiatr powyrywał dachy. Miasto zmagało się także z "latającym" gruzem. Lokalne służby otrzymały również zgłoszenia o pożarach wywołanych uderzeniem pioruna.
Bez prądu tysiące mieszkańców
Kris Spears z firmy energetycznej Oncor w rozmowie z telewizją CBS potwierdził, że 39 tys. domostw nie miało prądu. Większość z nich znajdowała się we wschodniej i w południowo-wschodniej części hrabstwa Dallas. Ekipy naprawcze pracowały nad przywróceniem zasilania. Do godz. 20.45 liczba mieszkańców bez prądu została zmniejszona do 20 tys.
- Przerwy w dostawie prądu są spowodowane głównie zniszczeniami, jakie spowodowały wyrwane drzewa, zwalające się na linie energetyczne. Najpierw musimy bezpiecznie usunąć gałęzie i całe drzewa, które spadły na przewody. Dopiero później ocenimy straty - powiedział.
Autor: PW/map / Źródło: Reuters TV, CBS 11