Tempo rozprzestrzeniania się pożaru Caldor w Kalifornii znacznie zwolniło, jednak ogień wciąż nie został całkowicie ugaszony. Akcję gaśniczą znacznie utrudnia pogoda. - Matka natura jest bardzo kapryśna i może rzucać nam kłody pod nogi - mówią strażacy.
Setki strażaków próbuje powstrzymać ogromny pożar Caldor, przed zbliżeniem się do okolic miejscowości South Lake Tahoe, położonej nad jeziorem. Akcji nie ułatwia jednak natura. Strażacy z Kalifornii obawiają się, że z powodu gorącego i suchego powietrza pożar może zacząć rozprzestrzeniać się na jeszcze większe obszary.
Mnóstwo trudności
Ogień zniszczył już ponad 63 tysiące hektarów terenu. Pożar jest wyjątkowo trudny do opanowania, ponieważ rozwija się w kilka różnych stron. Tempo jego rozwoju zostało co prawda mocno spowolnione, ale nad wieloma regionami nieustannie unoszą się kłęby duszącego dymu. Dodatkowo w tej części USA wciąż panuje upał.
- Prawdopodobieństwo zapłonu wynosi dziś około 90 procent. Oznacza to, że jeśli żar lub iskra znajdzie się we właściwym terenie, istnieje 90 procent szans, że wybuchnie pożar punktowy - opowiadał Isaac Lake z lokalnej straży pożarnej Cal Fire.
Chociaż aura wyjątkowo nie sprzyja gaszeniu ognia, strażacy mają nadzieję, że już niebawem zyskają przewagę nad żywiołem.
- Jesteśmy niemal całkowicie pewni, że uda nam się opanować ten pożar. Matka natura jest bardzo kapryśna i może rzucać nam kłody pod nogi. Ale w akcji bierze udział mnóstwo profesjonalistów, którzy ciężko pracują nad ugaszeniem ognia. I mają na to bardzo dobry plan - stwierdził Lake.
Źródło: ENEX