Ogień strawił już niemal 900 tysięcy hektarów na Syberii. Tysiące strażaków próbują poradzić sobie z katastrofą. Pożar zbliżył się niebezpiecznie szybko do jednej w elektrowni wodnych w regionie.
Pożary, jakie pustoszą Jakucję na Syberii, obejmują już blisko 900 tysięcy hektarów obszarów leśnych. Na większości terytorium panuje fatalna widzialność. W stołecznym Jakucku odwołano loty i żeglugę na rzece Lenie.
Płomienie zagrażają elektrowni wodnej
W gaszenie ponad 120 lokalnych pożarów zaangażowanych jest dwa tysiące strażaków strażaków i woluntariuszy, używane są też samoloty wojskowe, które zrzucają wodę na płonącą tajgę.
Płonie wiele obszarów leśnych, w tym Uroczysko Olekminskie i tereny w pobliżu tak zwanych Lenskich stołbów (Słupy Leńskie). Zagrożona jest Wilujska Elektrownia Wodna na rzece Wiluj. Tamtejsza zapora wodna ma wysokość 75 metrów i 600 metrów długości. Posiada osiem hydrozespołów o łącznej mocy 680 megawatów. Jeden z pożarów jest zlokalizowany 20 kilometrów od tej elektrowni wodnej.
Fala upałów
W związku z zaistniałą sytuacją władze Jakucji wydały w czerwcu kategoryczny zakaz wchodzenia do lasu. W poniedziałek, w związku z utrzymującym się gęstym dymem, do obywateli skierowano też prośbę o nieopuszczenie domów.
Zakaz lotów obowiązywał od niedzieli. W poniedziałek wieczorem odbyło się kilka rejsów.
Pożary lasów w porze letniej nie są w Rosji czymś wyjątkowym. W Jakucji, która zimą jest rosyjskim biegunem zimna, od wielu tygodni utrzymują się ponadprzeciętnie wysokie temperatury i susza. Ekolodzy szacują, że wskutek upałów i pożarów w Jakucji do atmosfery w ostatnich sześciu tygodniach przedostało się już 150 megaton dwutlenku węgla - co jest bliskie rocznej emisji dwutlenku węgla Wenezueli w 2017 roku.
Autor: kw / Źródło: PAP