Na terenie Kalifornii zainstalowano specjalne kamery, dzięki którym prognozowanie i monitorowanie niebezpiecznych pożarów oraz ich gaszenie mają być ułatwione. Urządzenia przechodzą chrzest bojowy w związku z wybuchem pożaru, który otrzymał nazwę Lava Fire. Ogień wybuchł kilkanaście dni temu od uderzenia pioruna.
Lava Fire, bo tak nazywano jeden z ogromnych pożarów, które trwają w Kalifornii, spustoszył już ponad 10 tysięcy hektarów terenu. Żywioł został spowodowany przez uderzenie pioruna w czwartek 24 czerwca. Jak na razie udało się go opanować w 52 procentach.
Ogień wciąż nie został ugaszony na południowym wschodzie stanu, na zboczach stratowulkanu Mount Shasta. Tamtejszy krajobraz jest wyjątkowo podatny na rozprzestrzenianie się płomieni.
W ubiegłym tygodniu strażakom wydawało się, że wygrywają z pożarem. Tak się jednak nie stało. Według "Los Angeles Times", Lava Fire stał się już największym i najgroźniejszym w skutkach tegorocznym pożarem w Kalifornii.
Zainstalowano specjalne kamery
W ramach programu bezpieczeństwa przeciwpożarowego na terenie Kalifornii zainstalowano kamery wysokiej rozdzielczości. Dzięki nim możliwe będzie kontrolowanie miejsc, w których ryzyko pożarowe jest największe, poprawienie prognoz pogody oraz szybsze reagowanie na zagrożenia.
Dzięki kamerom można było obserwować i kontrolować rozprzestrzenianie się ognia w hrabstwie Siskiyou.
Strażacy przewidują, że całkowite ugaszenie ognia może nastąpić dopiero 12 lipca.
Autor: kw//rzw / Źródło: ENEX, latimes.com