Do wody może wejść tylko w slipkach, czepku i okularach, bez pianki ani płetw. To podstawowe warunki, jakie musi spełnić pływak długodystansowy Tomasz Chwaliszewski, który zamierza przepłynąć wpław kanał La Manche. Jak relacjonuje na Kontakcie Meteo internauta MŻkorespondent, atak Polaka na ponad 30-kilometrowy dystans powstrzymuje na razie niesprzyjająca pogoda.
"Polski pływak długodystansowy Tomasz Chwaliszewski od trzech dni jest w Dover. To stąd podejmie próbę przepłynięcia wpław kanał la Manche. Najkrótszy odcinek mieści się pomiędzy Dover a francuskim miastem Calais. Niestety pogoda nie pozwala, by Tomek mógł wejść do wody" - napisał na Kontakcie Meteo internauta MŻkorespondent.
Zimna woda, fala, wiry
Chwaliszewski jest gotowy do podjęcia wyzwania, ale pogoda mu nie sprzyja. Angielska federacja Channel Swimming Association, która organizuje próby przepłynięcia kanału, określa ich warunki i zatwierdza dokonanie wyczynu, nie wyraziła zgody na podjęcie przez Polaka próby.
"Największym zagrożeniem jest wysoka fala, wiry i niska temperatura wody, która dzisiaj spadła do 12 st. C. W Folkstone, gdzie stacjonuje ekipa Tomka Chwaliszewskiego, dziś rano było 14 st. C. To zbyt mało, by rozpocząć przygotowania" - relacjonuje MŻkorespondent. Najbliższy proponowany termin wejścia do wody to 12 lipca.
Wyjść z wody o własnych siłach
Na podjęcie próby Chwaliszewski otrzymał od federacji termin 9 – 14 lipca. "Między tymi dniami ma do dyspozycji zespół sędziów, dietetyka oraz pilota, jednak jedynie za zgodą szefa zespołu, pilota CSA, Tomasz może wejść do wody. Na łodzi CSA będzie dwóch sędziów. Dbają oni o to, by wszystkie reguły federacji, dotyczące pokonywania wpław la Manche były przestrzegane" - wyjaśnia internauta.
Zasady są dość rygorystyczne. W wodzie, której temperatura w lipcu jest porównywalna z tą panującą w Zatoce Gdańskiej, pływak może mieć na sobie tylko slipki, czepek i okulary. Korzystanie z pianki czy płetw jest zabronione. Pływak nie może dotknąć żadnej z asekurujących go łodzi. Próba zostaje zaliczona, jeśli po pokonanie dystansu 18 mil morskich w linii prostej (w rzeczywistości pływacy pokonują zwykle około 34-38 km) wyjdzie na brzeg Francji o własnych siłach.
Nocny start, finisz za dnia
Kurs płynącemu wyznacza z jednej z łodzi asekuracyjnych pilot, który uwzględniając siłę wiatru i dynamikę prądów decyduje o optymalnym kierunku i ustala końcową część trasy tak, by wiatr pchał pływaka do francuskiego brzegu. Oprócz pilota i sędziów czuwających nad przebiegiem próby w ekipie asekuracyjnej znajdą się także angielski dietetyk, który ma przyrządzać płynne posiłki dla Chwaliszewskiego, oraz polski ratownik Jakub Grzelak z bydgoskiego WOPR.
"Ustalono wspólnie, że płynięcie rozpocznie się o 1:30 w nocy. Tak wczesna, nocna godzina podyktowana jest tym, że po około 14 godzinach płynięcia końcowy odcinek trasy Tomek powinien pokonać, gdy będzie widno. Po tak długim czasie wyczerpany organizm lepiej będzie reagował na dzienne światło niż ciemną noc" - opisuje MŻkorespondent.
Groźne meduzy i... śmieci
Pochodzący z Bydgoszczy Tomasz Chwaliszewski jest piątą osobą w historii, która przepłynęła Zatokę Gdańską wpław. Na swojej stronie twierdzi, że podczas próby przepłynięcia wpław kanału La Manch nie obawia się temperatur ani odległości.
"Tak naprawdę im będzie zimniej, tym lepiej dla mnie. Samego dystansu też się nie obawiam, bo pływałem już na tak długich trasach. Najbardziej martwi mnie pogoda, to jeden z czynników, na który nie mam wpływu. Kłopotem mogą być także meduzy, ruch morski (kanał jest jedną z najbardziej uczęszczanych tras na świecie) i... śmieci - pisze pływak.
La Manche, przez Brytyjczyków nazywany Kanałem Angielskim (English Channel) to akwen oddzielający Wielką Brytanię od Francji. Ma 563 km długości. W najwęższym miejscu liczy 32 km, a w najszerszym - 249 km. Średnia głębokość wynosi 48 m.
Autor: js/mj / Źródło: Kontakt Meteo, tomaszchwaliszewski.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt Meteo/MŻkorespondent