Dziś rano, 31 lipca, było zimno. Taksówkarz, wiozący mnie o godz. 4:15 rano do pociągu relacji „wakacje - praca w Warszawie” oznajmił kwaśno, że jest tylko 8 st. C. Ale podstawiony pociąg osobowy miał włączone ogrzewanie!
Mapa temperatury minimalnej rzeczywiście pokazała, że dziś rano w Polsce było zimno. W Jeleniej Górze temperatura spadła do 5 st., w Katowicach do 6 st., w Kłodzku, Łodzi i Terespolu do 7 st., w Kielcach, Zakopanem, Włodawie i Raciborzu do 8 st. Najcieplejszy poranek był na Helu z temperaturą minimalną rzędu 14 st.
Na horyzoncie upały
Jednak ponownie zmierza w naszą stronę gorące lato, które w tym roku wałęsa się po całej Europie niczym Włóczykij po świecie w „Lecie Muminków” Tove Jansson. Zamiast zostać u nas i siedzieć spokojnie parę tygodni, to przychodzi i odchodzi, zostawiając nam zimne ranki w polarnych masach powietrza. Ale dziś amerykański model GFS coraz bardziej ociepla mapy temperatury i mami cyferkami rzędu 36-38 st.
Cała historia zaczyna się na obrzeżach Wyżu Azorskiego. Nad Kanałem La Manche wykluł się niewielki wyż ochrzczony przez niemiecką służbę meteo imieniem Finchen, który wędruje na wschód. Jego centrum w nocy z piątku na sobotę znajdzie się nad Polską, a w niedzielę 2 sierpnia będzie już nad zachodnią Rosją. I tak zatrzyma napływ mas powietrza z zachodu i da impuls gorącym masom powietrza, które nieskrępowanie zaczną płynąć do Europy znad północnej Afryki. Do niedzieli 9 sierpnia Polska będzie na ogół w obszarze podwyższonego ciśnienia. W poniedziałek wkroczyć ma do Polski od zachodu front chłodny z burzami, wypierający powoli gorące powietrze i ciągnący za sobą chłodniejsze masy.
Stopniowy wzrost temperatury
Na razie jednak, a dokładnie od soboty 1 sierpnia, temperatura ma wzrastać. W weekend na południu kraju termometry mogą zmierzyć już 30 st. Ociepli się również nad morzem, gdzie temperatura po południu wynieść ma od 19 st. w sobotę do 25 st. w niedzielę. W poniedziałek połowa kraju już w temperaturze osiągającej bądź przekraczającej 30 st. W środę 5 sierpnia na południu możliwe 35 st., w centrum 34 st., nad morzem 28 st. W piątek 7 sierpnia modele wyliczają nawet 38 st. na Śląsku, Ziemi Lubuskiej, w Wielkopolsce oraz na Mazowszu. Podobnie gorąco ma być w sobotę i niedzielę 8 i 9 sierpnia. Nocami, jak to w zwrotnikowych masach bywa, temperatura może już nie spadać poniżej 20 st.
Jeszcze w poniedziałek i wtorek (10 i 11 sierpnia) na wschodzie, południu i w centrum kraju temperatura może wzrastać do 32-36 st., to jednak na Pomorzu Zachodnim, w opadach deszczu, wieszczących zmiany w pogodzie, może już nie przekroczyć 25 st. To będzie początek końca gorącego lata.
Sierpień wypada blado
W prognozach modelu CFS (Coupled Forecast System) sporządzanych przez NOAA (amerykańską Narodowa Administrację Oceanu i Atmosfery) na kolejne 6 miesięcy, sierpień w Polsce wypada jednak dość blado.
Dlaczego? Model puszczany jest w ruch na trzech seriach danych niczym bęben w grze lotto z trzema różnymi zbiorami piłeczek. A jednak uparcie wylicza w każdym z trzech wariantów podobne rzędy cyfr, czyli temperaturę średnią miesięczną poniżej normy na północy i miejscami na wschodzie kraju oraz w normie na pozostałym obszarze.
To nasuwa przypuszczenie, że po fali gorąca w pierwszej dekadzie sierpnia, nastąpić może spore ochłodzenie, ciągnące mocno w dół nabitą już wysoką średnią. W drugiej połowie sierpnia nastąpić by miało polecie, czyli pora roku na styku lata i jesieni, w którym średnia dobowa temperatura waha się między 15 a 10 st. Mam nadzieję, że temperatura maksymalna nie będzie jednak spadać poniżej 20 st.
Lato w tym roku byłoby więc zupełnie udane, chociaż chwilami męczące występującymi na zmianę upałami i dotkliwymi ochłodzeniami, szczególnie nad Bałtykiem. Jest takie powiedzenie „upały lipcowe wróżą mrozy styczniowe”. Na razie jednak w prognozach NOAA na kolejne 6 miesięcy silnego zimna nie widać, a wręcz odwrotnie. Listopad, grudzień i styczeń miałyby być ciepłe.
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo