Rosnąca liczba przypadków zachorowań na COVID-19 niepokoi specjalistów. Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się wprowadzić nowe restrykcje, aby jak najbardziej ograniczyć transmisję wirusa. Wirusolog profesor Krzysztof Pyrć przypomniał o podstawowych zasadach prewencji - dystansie, dezynfekcji i maseczkach.
We wtorek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o planowanym wprowadzeniu nowych obostrzeń w związku z pandemią COVID-19. W strefie czerwonej pozostaje ograniczenie zgromadzeń do 50 osób, pojawi się w niej także zupełnie nowe obostrzenie dotyczące działalności lokali gastronomicznych. Nowe restrykcje mają dotyczyć też między innymi noszenia maseczek na powietrzu.
Profesor Krzysztof Pyrć, wirusolog, mikrobiolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, na antenie TVN24 powiedział, że trudno obecnie oceniać najnowsze restrykcje. Stwierdził jednak, że społeczeństwo musi przyjąć je i zacząć je stosować.
- Wchodzimy w sezon jesienny i generalnie faktycznie może być tak, że liczba zakażeń będzie znacznie wyższa - nawet niż to, co obecnie robi wrażenie, czyli te 1500 przypadków dziennie i wzrastająca liczba ciężkich przypadków - mówił na antenie TVN24.
Sezon jesienny
Zdaniem specjalisty, w ostatnich wiosenno-letnich miesiącach, z powodu cieplejszych warunków pogodowych, transmisja wirusa była nieco zahamowana. Pyrć zauważył, że choć nie jest to wirus sezonowy, ryzyko zakażenia i śmiertelność z powodu COVID-19 na całej półkuli północnej spadła. Teraz wchodzimy w sezon chłodniejszych dni i jest ryzyko, że rozprzestrzenianie się wirusa będzie sukcesywnie rosnąć.
- Niestety troszeczkę nam się zwyczaje zmieniły. Widać, że to rozluźnienie atmosfery jest dosyć duże. Nie mówię tutaj o pomysłach typu lockdown, ale żebyśmy nie negowali istnienia wirusa czy tego, że on nam może zrobić krzywdę. Pojawiają się oczywiście spekulacje, że ten wirus w jakiś sposób osłabł, że w jakiś sposób my jesteśmy na niego odporni, natomiast powiedzmy szczerze, nie ma żadnych dowodów, że tak się zdarzyło - mówił.
Prognozy na najbliższe tygodnie
Specjalista zaznaczył, że przez epidemię rozumie się zwiększenie liczby przypadków. Na przykładzie innych krajów, takich jak Stany Zjednoczone, które niezbyt przyłożyły się do przestrzegania obostrzeń widać, że skala zakażeń dramatycznie rosła. Pyrć stwierdził, że w Polsce taki scenariusz może się powtórzyć.
Drugi czynnik, który zacznie wpływać niebawem na skalę zakażeń, to nadejście sezonu jesiennego wraz z chłodniejszą pogodą i zanieczyszczeniami powietrza.
- Patrząc na to, co się działo w zimie, można spodziewać się, że liczba cięższych przypadków może się zwiększyć i może się zwiększyć śmiertelność - powiedział Pyrć.
Jak się uchronić?
Wirusolog dodał, że jeżeli przebywamy z osobą, która jest zakażona, każdy kontakt może być ryzykowny. Dlatego tak istotne jest przestrzeganie zasady DDM - dezynfekcji, dystansu i noszenia maseczek.
- Główną drogą do zakażenia jest transmisja na bliskich odległościach przez większe kropelki. Jeżeli będziemy stali troszkę dalej, to szansa z każdym centymetrem spada, bo większe kropelki, które przenoszą duże ilości wirusa, opadają na ziemię i wszystko dookoła. Dlatego ten dystans jest tu kluczowy - opisał.
Druga ścieżka przenoszenia się tego wirusa to kontakt z przedmiotem, na którym znajduje się wirus.
- Stąd jest apel o higienę, mycie rąk częste. Stąd pojawiły się odkażacze, które można stosować, jeśli nie ma możliwości umycia rąk. Natomiast trzecia rzecz to maseczki, które są kontrowersyjne, bo część osób słusznie twierdzi, że one nie chronią przed zakażeniem. Nie taka jest ich rola. Maseczki mają hamować emisję tych dużych kropel. Wirus przenosi się przez duże krople, a jeśli mamy na sobie maseczkę, to one zostaną na materiale. Nie skazimy przestrzeni wokół siebie i zmniejszymy ryzyko zakażenia wokół innych - podkreślił. Jak dodał, dlatego maseczki nie są kluczowe w przypadku ochrony własnej, ale do zapobiegania pandemii i rozprzestrzeniania szkodliwego patogenu.
Autor: kw/aw / Źródło: tvn24