Międzynarodowy zespół naukowców wykazał, że w pierwszych 11 miesiącach pandemii koronawirus SARS-CoV-2 nieznacznie mutował, przez co wciąż przypominał swoją pierwotną formę. Poważniejsze zmiany pojawiły się dopiero pod koniec 2020 roku, kiedy zaczął przystosowywać się do coraz lepszej ludzkiej odporności.
Jak do tej pory zaobserwowano bardzo niewielką i mało istotną zmianę genetyczną pomiędzy wariantem wirusa SARS-CoV-2 wykrytym u nietoperzy a tym, który odpowiada za pandemię COVID-19 - czytamy na łamach czasopisma akademickiego "PLOS Biology". Przez pierwsze 11 miesięcy pandemii, od grudnia 2019 roku, wirus w stosunku do swojej pierwotnej odzwierzęcej "formy" zmienił się bardzo nieznacznie - wykazali naukowcy z Uniwersytetu w Glasgow i Temple University w Filadelfii po przeanalizowaniu setek tysięcy zsekwencjonowanych genomów wirusów.
- Nie oznacza to oczywiście, że nie zaszły w nim żadne zmiany. Mutacje bez większego znaczenia ewolucyjnego gromadzą się cały czas, jak we wszystkich innych wirusach - mówił autor publikacji dr Oscar MacLean. - Są też zmiany, które mają jakieś zauważalne znaczenie: na przykład mutacja Spike D614G, zwiększająca zdolność przenoszenia się, ale generalnie od początku pandemii dominują neutralne procesy ewolucyjne - stwierdził.
Zwykle potrzebują czasu do adaptacji
Zdaniem eksperta taki zastój można przypisać bardzo podatnej naturze ludzkiej populacji na ten typ patogenów przy jednoczesnej ograniczonej presji ze strony odporności populacji. Jak dodał MacLean, w takiej sytuacji prawie każdy wirus jest zwycięzcą.
- To, co nas jednak zaskoczyło, to fakt, że SARS-CoV-2 od samego początku był przenoszony właśnie jako SARS-CoV-2 - dodał prof. Sergei Pond, współautor badania. - Zwykle wirusy, które przeskakują na nowy gatunek żywiciela, potrzebują trochę czasu, aby uzyskać pełną adaptację i móc się rozprzestrzeniać. Co więcej, większość z nich nigdy nie przekracza tego etapu, co prowadzi do ich wyginięcia lub powstania tylko lokalnej epidemii, która samoistnie wygasa - mówił.
Badając procesy mutacyjne SARS-CoV-2 i pokrewnych mu wirusów, naukowcy odkryli dowody na dość znaczącą zmianę genetyczną, do której doszło w pewnym momencie ich ewolucji, jednak było to jeszcze przed pojawieniem się SARS-CoV- 2 u ludzi. Oznacza to, że charakter tego wirusa i jego łatwość do przenoszenia się między kolejnymi gospodarzami to cechy, które najprawdopodobniej wyewoluowały jeszcze u nietoperzy.
- Co ciekawe, jeden z najbardziej podobnych do SARS wirusów nietoperzy - RmYN02 - ma bardzo intrygującą strukturę genomu. Składa się zarówno z segmentów SARS-CoV-2, jak i innego koronawirusa tych ssaków, przy czym do połączenia obu tych składowych w nowy gatunek doszło u nietoperzy, bez potrzeby pośredniego gatunku zwierzęcia - opowiadał uczestniczący w badaniach doktorant Spyros Lytras.
Czemu ostatnio zdaje się groźniejszy?
Natomiast przyczyną tego, że pod koniec 2020 roku wirus zaczął nas atakować mocniej i doszło do zwiększenia tempa jego ewolucji, jesteśmy - jak mówią autorzy publikacji - my sami i nasz profil immunologiczny. Wirus coraz częściej wchodził w kontakt z odpornością gospodarza ludzkiego, ponieważ przybywało osób, które przeszły infekcję. Spowodowało to utrwalanie się tych wariantów, które mogą łatwiej wymykać się odpowiedzi immunologicznej. I właśnie te nowe selektywne mutacje szerzą się teraz.
Zdaniem ekspertów ważne jest, aby pamiętać, że SARS-CoV-2 nadal pozostaje groźnym wirusem, choć w zdecydowanej większości przypadków jest usuwany przez nasz układ odpornościowy. Mimo mutacji obecnie dostępne szczepionki będą nadal działać przeciwko większości krążących wariantów, ale im więcej czasu upłynie i im większa będzie różnica pomiędzy liczbą osób zaszczepionych i nieszczepionych, tym większa będzie szansa na wymykanie się wirusa spod kontroli.
- Pierwszym wyzwaniem w czasie pandemii było opracowanie szczepionki. Teraz mamy nowe wyzwanie: jak najszybsze zaszczepienie światowej populacji - podsumowali autorzy publikacji.
Autor: kw/map / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fusion Medical Animation